Jeszcze nic na pewno nie wiadomo lecz ruszyła już fala oburzenia wywołana planowanym zajęciem przez Ronalda Pofallę stanowiska szefa koncernu Deutsche Bahn. Pofalla kierował do tej pory Urzędem Kanclerskim i z racji tej funkcji był jednym z najważniejszych członków rządu Angeli Merkel, w czasie drugiej kadencji. Zarabiał na tym stanowisku kilkanaście tysięcy euro miesięcznie. W Deutsche Bahn czeka na niego jednak wynagrodzenie sięgające do1,8 mln. euro rocznie.
Różnica ogromna lecz nie o pieniądze tu zasadniczo chodzi lecz o możliwe wykorzystanie informacji uzyskanych z racji sprawowanej funkcji politycznej w gospodarce prywatnej. Deutsche Bahn AG jest spółką akcyjną i z całą pewnością przyda jej się wiedza ze źródeł rządowych.-Kariera Pofalli to jakiś dowcip - pisze dzisiaj liberalny "Sueddeutsche Zeitung".
Wielu polityków nie kryje dezaprobaty dla planów Pofalli dopatrując się w praktyce przechodzenia z polityki do biznesu pewnej formy korupcji. Oskarżano o to Eckarta von Klaedena ,ministra w Urzędzie Kanclerskim, który w ubiegłym roku zapowiedział przejście do Daimlera, gdzie zajmuje się obecnie organizowaniem lobbingu na rzecz koncernu. Pojawiły się w związku z tym podejrzenia jakoby miał utrzymywać kontakty z Daimlerem jeszcze przed odejściem z polityki.
Takich przykładów jest w Niemczech znacznie więcej ale najbardziej spektakularny to przypadek byłego kanclerza Gerharda Schroedera, który niemal bezpośrednio po zakończeniu kadencji objął stanowisko szefa Rady Nadzorczej Nord Stream AG, spółki budującej gazociąg północny. Ten sam, którego projekt pomyślany nie tylko jako przedsięwzięcie gospodarcze ale i korzystne dla Rosji z przyczyn politycznych ,ustalał z Władimirem Putinem.