Uzgodniona jeszcze przed Bożym Narodzeniem koalicja Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (ČSSD), ruchu ANO, chadeków i ludowców (KDU-ČSL) stała się faktem w poniedziałek, gdy ich przywódcy podpisali umowę koalicyjną i ustalili skład nowego rządu.
Zapowiedź nominacji nowych ministrów wywołała wątpliwości, bo w kilku wypadkach może dojść do konfliktu interesów. W największym stopniu dotyczy to szefa ANO, Andreja Babiša. Miałby on objąć resort finansów, co budzi wątpliwości, jako że ten najbogatszy obywatel Czech (z pochodzenia Słowak) jest szefem wielkiego koncernu Agrofert (przemysł spożywczy i chemiczny).
Można spodziewać się, że rola Babiša byłaby faktycznie większa, niż wskazywałaby nominacja, bowiem jego partia stała się niespodzianie czynnikiem determinującym koalicję rządową. Przed wyborami panowało przekonanie, że kolejny gabinet tworzyć będą socjaldemokraci i komuniści, jednak nadspodziewanie dobry wynik populistycznego ugrupowania Babiša pokrzyżował te plany. ANO (Akce Nespokojených Občanů 2011, czyli Akcja Niezadowolonych Obywateli) uzyskał w październikowych wyborach 18,5 proc. głosów, a więc niewiele mniej niż zwycięzcy z ČSSD. Co więcej z sondaży wynika, że gdyby wybory odbyły się kilka tygodni później, to właśnie Babiš zostałby ich bezdyskusyjnym zwycięzcą.
W związku ze spodziewaną dużą rolą, którą będzie odgrywać w czeskiej polityce szef Agrofertu, może być trudno o poprawę atmosfery w polsko-czeskich kontaktach handlowych w obszarze przemysłu spożywczego. Z dużej konkurencji żywności importowanej z Polski nie są zadowolone miejscowe firmy tej branży z Agrofertem na czele. Nie jest zatem przypadkiem medialna nagonka na polską, rzekomo słabą jakościowo i niezdrową, a wręcz skażoną żywność. Informacje na ten temat wielokrotnie powracały w ubiegłym roku w tytułach należących do Babiša (w Czechach jest on także magnatem medialnym).
Innym politykiem, którego nominacja budzi wątpliwości jest proponowany na szefa resortu ochrony środowiska Richard Brabec. Wcześniej był przewodniczącym rady nadzorczej firmy Lovochemie, dużego producenta nawozów sztucznych. Zakład (notabene także należący do grupy Agrofert) oskarżany był w przeszłości o dość niefrasobliwe podejście do wymogów ochrony środowiska. Czescy ekolodzy krytykują tę czysto polityczną nominację, twierdząc, że Brabec „ma teraz naprawiać to, co wcześniej sam zepsuł".