Dzisiaj Angela Merkel miała przybyć do Polski z pierwszą wizytą w czasie swej trzeciej kadencji na stanowisku szefowej rządu. Uniemożliwił jej to wypadek narciarski.
Jednak z panią kanclerz nie jest tak źle, jak się początkowo wydawało. Jej rzecznik zapowiadał, że rekonwalescencja potrwa co najmniej trzy tygodnie, w czasie których pani kanclerz nie będzie udzielać się publicznie. Plany jednak zmieniono i już wczoraj szefowa rządu przyjęła w Urzędzie Kanclerskim kolędników, jak co roku.
Poruszała się o kulach z wyraźnym trudem. Ma pękniętą kość miednicy, której to kontuzji nabawiła się w czasie lekkiego biegu na nartach. Jest to jej ulubiony sport obok górskich wędrówek. Sądziła początkowo, że upadek zakończył się zwykłym stłuczeniem, lecz już po powrocie do Berlina stwierdzono poważniejszy uraz.
Stare narty
Niewykluczone, że przyczyną wypadku kanclerz Merkel były zbyt stare biegówki. Jak pisał „Bild", są to narty Germina Alpha CS, których produkcję zakończono w 1995 roku. Firma Germina Ski pisała jeszcze przed Bożym Narodzeniem na swym portalu, że w St. Moritz zauważono Angelę Merkel na nartach Germina.
– Nie są to wprawdzie nowe narty, ale za to niemieckie – głosił komunikat firmy. Jej przedstawiciel powiedział „Bildowi", że pani kanclerz powinna zainwestować w nowe narty, gdyż po dziesięciu latach tracą elastyczność.