Niemcy słyną z solidności, bronią z żarliwością swej dumy narodowej wyrażającej się w trzech słowach: „made in Germany", ale cały świat przygląda się z narastającym zdumieniem, co dzieje się na niemieckich budowach.
Elbphilharmonie, czyli filharmonia nad Łabą, miała być tym dla Hamburga, czym dla Paryża Łuk Triumfalny, Statua Wolności dla Nowego Jorku czy Brama Brandenburska dla Berlina. Monumentalna budowla miała powalić na kolana nie tylko rozmachem architektonicznego projektu, ale i położeniem przy ujściu Łaby w dawnym porcie, gdzie stał kiedyś potężny spichlerz. Oczekiwano, że położona nieopodal Hafen City nowa luksusowa dzielnica mieszkaniowa na dawnym portowym nabrzeżu udowodni, iż bogate hanzeatyckie miasto nie straciło swej świetności.
W końcu w liczącej 1,7 mln mieszkańców metropolii mieszka 42 tys. niemieckich milionerów (nie licząc wartości ich mieszkań) i każdego z nich stać na apartament w tym bajkowym miejscu, w cenie kilkunastu tysięcy euro za metr kwadratowy. Gmach filharmonii miał udowodnić, że Hamburg nie powinien się kojarzyć ze słynną dzielnicą wszelakich uciech seksualnych Sankt Pauli lub też zadeklarowaną jako niebezpieczna strefą zamieszkaną przez lewackich rewolucjonistów toczących regularne boje z policją, jak w ostatnich tygodniach.
Tymczasem budowa filharmonii to jedna wielka katastrofa. Podobnie jak berlińskie lotnisko czy słynny dworzec w Stuttgarcie, nie wspominając już o wielu innych projektach budowlanych, takich jak nowy gmach Europejskiego Banku Centralnego (EBC) we Frankfurcie nad Menem. Żadna z tych budów nie została ukończona w terminie, budżet każdej został przekroczony, czasem kilkakrotnie, i w żadnym przypadku nie udało się ustalić, kto ponosi odpowiedzialność za marnotrawienie setek milionów euro z pieniędzy podatników. Co gorsza, każdy z tych projektów nadszarpnął mocno wizerunek Niemiec jako kraju solidnych obywateli wytwarzających cenione na świecie dobra marki made in Germany.
– Niemcy się sypią, nie są już krajem świetnie zorganizowanym, a słynne cechy pruskie, jak niezawodność, solidność, punktualność czy oszczędność, odeszły dawno temu w przeszłość – piszą niemieckie media.