Luksemburczyk pokieruje Europą?

Jean-Claude Juncker może być kandydatem na nowego szefa Komisji Europejskiej.

Publikacja: 05.02.2014 04:01

Luksemburczyk pokieruje Europą?

Foto: Bloomberg

Swój sprzeciw  wobec jego osoby miała wycofać Angela Merkel. Najbardziej doświadczony europejski polityk, weteran brukselskich salonów i korytarzy, może więc być następcą Jose Barroso na stanowisku szefa Komisji Europejskiej. Chadecy zgromadzeni w Europejskiej Partii Ludowej, do której należą też PO i PSL, wybiorą swojego kandydata na szefa KE 8 marca na kongresie w Dublinie.

Były premier Luksemburga jest obecnie najpoważniej rozważaną osobą.

Po pierwsze chce – powiedział to publicznie już 19 grudnia 2013 roku przy okazji spotkania czołowych polityków EPL w Brukseli.

Po drugie może – nic go nie trzyma w krajowej polityce, gdzie stracił władzę po ponad 18 latach szefowania luksemburskiemu rządowi.

Po trzecie ma kompetencje – lata sprawowania funkcji premiera Luksemburga to jednocześnie lata uczestniczenia w unijnych szczytach, dwie prezydencje luksemburskie i 8 lat kierowania Eurogrupą, gronem ministrów finansów UE. Do tego Juncker włada biegle trzema podstawowymi językami UE – angielskim, niemieckim i francuskim, poza swoim ojczystym luksemburskim. Wreszcie ma ogromne doświadczenie w sprawach gospodarczych i zarządzaniu strefą euro, bo był przez wiele lat także ministrem finansów swojego kraju. A w czasach kryzysu ta problematyka jest kluczowa.

Telefon od pani kanclerz

Do tej pory była tylko jedna przeszkoda na jego drodze do wymarzonej funkcji: Angela Merkel. Od grudnia media spekulowały, że niemiecka kanclerz niechętna jest Junckerowi, bo często krytykował on niemieckie recepty na walkę z kryzysem w latach 2008–2012. Ale dobrze poinformowane niemieckie media, a także popularny wśród eurokratów brytyjski dziennik „Financial Times" doniosły wczoraj, że Merkel zadzwoniła do Junckera i przekazała mu swoje pełne poparcie.

Jeśli tak rzeczywiście jest, to do zwycięstwa Junckerowi potrzebny jest jeszcze tylko sukces EPL w wyborach do Parlamentu Europejskiego w maju. Bo co prawda formalnie szefa KE wskazują szefowie państw i rządów (gdzie przeważają chadecy), ale muszą uzyskać akceptację PE i wziąć pod uwagę wyniki wyborów. W praktyce ten zapis traktatu lizbońskiego rozumiany jest tak, że szef KE musi pochodzić z frakcji politycznej, która zdobyła najwięcej głosów.

Herman Van Rompuy, szef Rady Europejskiej, już zapowiedział, że zwoła nadzwyczajny szczyt UE dwa dni po wyborach, czyli 27 maja. I wtedy, na podstawie wstępnego znanego już rozkładu głosów w PE, przywódcy 28 państw wskażą kandydata na szefa Komisji Europejskiej.

Według ostatnich sondaży, zebranych i przeanalizowanych przez ekspertów think tanku Notre Europe wyniki mogą być bardzo wyrównane. Yves Bertoncini i Valentin Kreilinger wzięli pod uwagę preferencje wyborcze w ośmiu najludniejszych krajach UE (w tym w Polsce), które razem wypełniają 3/4 miejsc w PE.

A może Schulz

Gdyby rozciągnąć tendencje na całą UE, to o zwycięstwie w maju może rozstrzygnąć kilka mandatów. Na razie (dane z grudnia) szala zwycięstwa przechyla się na stronę socjalistów, ale różnica jest minimalna. Gdyby jednak taki scenariusz się zrealizował, to wtedy większe szanse na stanowisko szefa KE miałby Martin Schulz, niemiecki socjalista, obecnie przewodniczący Parlamentu Europejskiego. To on został bowiem wskazany przez europejską frakcję jako lider listy wyborczej.

Wtedy chadekom przypadłoby drugie ważne stanowisko – szefa Rady Europejskiej. I tutaj Juncker również spełnia kryteria, bo jest byłym szefem rządu i pochodzi ze strefy euro. To niepisany warunek, bo szef Rady kieruje spotkaniami premierów i prezydentów, musi więc być równy im rangą, jest też gospodarzem szczytów strefy euro, powinien więc pochodzić z kraju posługującego się wspólną walutą.

Pogłoski o kieliszkach

Tajemnicą, już nie poliszynela, pozostaje natomiast problem Junckera z samodyscypliną. To, co niegdyś było korytarzową plotką, stało się niedawno oficjalnym pomówieniem za sprawą szefa Eurogrupy Jeroena Dijsselbloema.

Holender, występując w telewizyjnym talk show, powiedział, że atmosfera w Eurogrupie, od czasu, gdy zastąpił on Junckera, „stała się bardziej kalwińska". Przyznał, że palenie i picie alkoholu było zawsze zakazane, ale wcześniej szef Eurogrupy tego nie przestrzegał. Dał też do zrozumienia, że skłonności Junckera nie ograniczały się do wypicia jednego kieliszka wina do posiłku. Podkreślił jednak: „Nigdy nie byłem świadkiem sytuacji, w której ludzie nie byliby w stanie prawidłowo funkcjonować". Luksemburski polityk zaprzeczył tym pomówieniom. Powtórzył, że gotów jest kandydować na szefa KE i poddać się szczegółowemu przesłuchaniu.

– Ale chciałbym być pytany o politykę, a nie o nieistniejący problem alkoholowy – powiedział w wywiadzie dla „Der Spiegel".

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022