Algierskie wybory bez szansy zmian

W powszechnym przekonaniu w wyniku czwartkowych wyborów prezydentem Algierii już po raz czwarty zostanie Abdelaziz Bouteflika.

Publikacja: 18.04.2014 05:00

Algierskie wybory bez szansy zmian

Foto: AFP

Prezydent rządzi krajem od 1999 r. i ma za sobą cały aparat partii władzy – Narodowego Frontu Wyzwolenia (FLN). Bouteflikę wspierają media, aparat bezpieczeństwa i związki zawodowe, tak więc jego przewaga jest niekwestionowana.

Problem w tym, że 77-letni przywódca od trzech lat jest w nie najlepszej formie. W 2011 r. doznał wylewu i od tej pory wyjątkowo rzadko pojawia się publicznie. Część oponentów twierdzi wręcz, że w istocie rządy sprawuje wąska grupa jego najbliższych kolegów partyjnych i generałów.

Urzędnicy państwowi zaprzeczają tym pogłoskom. Dowodem na dobry stan prezydenta, którego kurowali najlepsi francuscy specjaliści, mają być jego oficjalne spotkania z zagranicznymi gośćmi. Nie zmienia to faktu, że Bouteflika praktycznie nie brał udziału w kampanii wyborczej.

Najważniejszy kandydat opozycyjny Ali Benflis (notabene dysydent z FLN) nie potrafił przekonać do siebie wyborców. Podczas kampanii ostrzegał przed możliwymi oszustwami partii rządzącej. Twierdzi, że w czasie wyborów w 2009 r., gdy Bouteflika zdobył 90 proc. głosów, doszło do „nadużyć na skalę przemysłową".

FLN zdaje się wpływać na wybory, ale w istocie nie ma takiej potrzeby. Mimo zauważalnej apatii społecznej w zwycięstwie pomaga władzom słabość i rozbicie opozycji. W czasie kampanii zdołała ona zorganizować jedynie kilka demonstracji pod hasłem „baraka!" (dość). W ostatnim, zorganizowanym w Algierze marszu udział wzięło w środę ledwie kilka tysięcy osób.

Poza tym dla wielu Algierczyków Bouteflika jest wciąż tym, który pokonał islamistów po krwawej wojnie domowej, podczas której w latach 1991–2002 zginęło 200 tys. ludzi.

Opozycja nie potrafiła wykorzystać nawet fali społecznego niezadowolenia z kłopotów ekonomicznych, bezrobocia i niskiego standardu życia, które kilkakrotnie w ostatnich latach doprowadziło do wybuchu spontanicznych buntów głodowych. Rządy twardej ręki i kontrola policyjna nie pozwoliły na przekształcenie się tych wystąpień w lokalną arabską wiosnę, choć Algierczycy mają podobne powody do niezadowolenia jak mieszkańcy innych państw Afryki Północnej. Najbardziej dokuczliwe jest masowe bezrobocie wśród ludzi młodych, a blisko połowa mieszkańców kraju nie ukończyła jeszcze 30 lat. To dlatego wielu z nich może zdecydować się tym razem zignorować wybory.

Algieria w odróżnieniu np. od sąsiedniej Tunezji jest bogata w ropę i gaz ziemny (ok. 20 proc. zużywanego w Europie gazu pochodzi właśnie z Algierii). Rozsądnie wykorzystywane dochody z eksportu tych surowców powinny przynieść znacznie większe korzyści dla społeczeństwa, jednak w całej historii niepodległej Algierii kolejne ekipy przywódcze prowadziły socjalistyczne eksperymenty, które skutecznie rozregulowały gospodarkę.

Mimo widocznych gołym okiem niedoskonałości algierskiej demokracji Zachód nie zamierza wywierać politycznych nacisków na ekipę rządzącą. Po pierwsze, sygnałem ostrzegawczym przed destabilizacją jest chaos w sąsiedniej Libii. Po drugie, nikt nie chce ryzykować przerw w dostawach gazu i ropy. Wreszcie po stronie opozycji nie widać nikogo, w kim można by pokładać nadzieje na skuteczną reformę państwa.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019