Sankcje wobec Rosji za wspieranie separatystów na wschodzie Ukrainy nie zapobiegły opanowaniu Ługańska – półmilionowego miasta położonego 20 km od granicy z Rosją – przez siły prorosyjskie. Separatyści zajęli najpierw siedzibę lokalnej administracji przy biernej postawie ukraińskiej milicji, po czym opanowali budynek obwodowej delegatury MSW. – Wiemy dokładnie, kto wydaje rozkazy – powiedział wczoraj sekretarz stanu USA John Kerry. Na prywatnym spotkaniu ujawnił, że amerykańskie służby przechwyciły korespondencję pomiędzy separatystami a rosyjskim wywiadem.
Wieczorem separatyści wdarli się także do studia lokalnej stacji telewizyjnej i zażądali czasu antenowego na odczytanie oświadczenia. Zapowiedzieli w nim, że trwają przygotowania do referendum, które ma się odbyć 11 maja tego roku. – Każdy powinien dokonać wyboru – głosi oświadczenie. Pytanie, jakie zamierzają zadać separatyści mieszkańcom tego rosyjskojęzycznego regionu, dotyczy przyłączenia go do Rosji.
Prócz Ługańska separatyści opanowali także wczoraj siedzibę rady miejskiej Pierwomajska. Kontrolują również Słowiańsk, gdzie przetrzymywani są członkowie misji obserwacyjnej OBWE.
– Wydaje się, że Moskwa liczy na 11 maja, aby podjąć bezpośrednią interwencję na Ukrainie – tłumaczy „Rz" Władimir Sidenko, dyrektor kijowskiego think tanku Centrum Razumkowa. Nielegalne referenda zapowiadane na ten dzień mają się odbyć w wielu miejscowościach całego regionu Donbasu.
Przygotowując się na taki rozwój sytuacji, UE dała znać kanałami dyplomatycznymi USA, że w razie otwartej agresji Rosji na Ukrainę zamrozi kontakty ze strategicznymi sektorami rosyjskiej gospodarki.