Bombowcom towarzyszyły dwa samoloty-tankowce Ił-78.
Cztery samoloty przeleciały na tyle blisko należących do Alaski Wysp Aleuckich, że postawiły na nogi obronę powietrzną USA, która skierowała do akcji nowoczesne myśliwce F-22 Raptor. Przechwycone przez nie dwa bombowce zawróciły, a dwa pozostałe skierowały się w stronę zachodniego wybrzeża.
Wysłane przez Amerykanów kolejne myśliwce, tym razem F-15, eskortowały rosyjskie samoloty, które przeleciały w odległości około 80 kilometrów od wybrzeży północnej Kalifornii.
Rzecznik Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej kapitan Jeff Davis powiedział, że był to pierwszy przypadek przechwycenia samolotów rosyjskich sił powietrznych od 4 lipca 2012, kiedy do podobnego incydentu doszło podczas obchodzonego przez Amerykanów Dnia Niepodległości.
Davis podkreślił, że rosyjskie samoloty znalazły się tam, gdzie maiły prawo się znaleźć i że było to "w pełni profesjonalne spotkanie obu stron". Rosyjskie samoloty nie weszły bowiem w przestrzeń powietrzną należącą do terytorium USA, która według prawa międzynarodowego rozciąga się na obszarze powyżej 22,2 km od wybrzeży Stanów Zjednoczonych.