Anna Słojewska ?z Brukseli
Unijni przywódcy zjechali wczoraj do Brukseli, żeby postanowić o wyborze dwóch ważnych osób: wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej oraz przewodniczącego Rady Europejskiej. W chwili zamykania wydania „Rz" żadnych decyzji jeszcze nie było, a na giełdzie kandydatów roiło się od nazwisk.
Wśród nich był też polski premier. Jak pisaliśmy w „Rz", kanclerz Angela Merkel miała namawiać Donalda Tuska, żeby zgodził się na objęcie stanowiska szefa Rady Europejskiej. Wczoraj po południu w Brukseli ta informacja zaczęła krążyć wśród dyplomatów. Według jednego z nich Tuskowi mógłby sprzeciwiać się David Cameron. – Nigdy nie prowadził spotkania po angielsku i zawsze promuje tylko polskie interesy – powiedział nieoficjalnie unijny dyplomata.
– Przyjemnie, że o polskim premierze mówi się jako o poważnym europejskim kandydacie, ale Donald Tusk już wielokrotnie podkreślał, że chce przeprowadzić kraj przez kryzys i wygrać następne wybory. Tego się trzyma – studziła atmosferę w rozmowie z „Rz" rzeczniczka polskiego rządu Małgorzata Kidawa-Błońska. Dodała, że Polsce zależy, aby jedno z dwóch ważnych stanowisk przypadło kandydatowi z nowych krajów członkowskich.
– Naszym kandydatem [na szefa dyplomacji] jest nadal Radosław Sikorski – podkreśliła.