Sarkozy zawsze był twardy

Upokorzony Sarko ani myśli ?o politycznej emeryturze – nadal marzy ?o powrocie do Pałacu Elizejskiego.

Publikacja: 20.07.2014 05:48

Nicolas Sarkozy

Nicolas Sarkozy

Foto: AFP

Na razie jest na dnie, ale na wolności. Poniżony i sponiewierany, jak sam twierdzi, przez stronniczych sędziów śledczych, którzy nie zawahali się osadzić byłego prezydenta w areszcie na 15 godzin. Po raz pierwszy od czasów marszałka Petaina, którego rząd Vichy współpracował z Hitlerem.

Areszt zakłócił dotychczasowe życie byłego prezydenta, który walczył co prawda od dawna  z wymiarem sprawiedliwości, ale miał też sporo czasu, aby towarzyszyć swej pięknej  żonie  Carli Bruni w tournée promującym jej nową płytę zatytułowaną prowokacyjnie po angielsku „Little French Songs".

– To jest mój mąż. Nie mogę mu nakazać, aby siedział w domu. W końcu śpiewam także dla niego – takimi słowy Carla Bruni tłumaczyła obecność męża na koncertach. Podobnie było w Moskwie. Tam jednak Sarkozy wyszedł wcześniej z sali i poleciał do Soczi na prywatną kolację z Władimirem Putinem

Kto pokona ?Marine Le Pen

Niedługo później, 1 lipca,  pięciu policjantów zjawiło się w paryskim domu byłego prezydenta, by zabrać go do podparyskiego  Nanterre  na przesłuchanie. Dwie godziny trwały formalności wraz z uświadamianiem o przysługujących byłemu prezydentowi prawach: do obecności adwokata, telefonu do członka najbliższej rodziny oraz do konsultacji z lekarzem. Takie są procedury.

Potem przystąpiono do sedna sprawy, czyli zarzutów korupcji, nadużywania wpływów i naruszenia tajemnicy zawodowej. Sarkozy miał namawiać swego adwokata do uzyskania nielegalnych informacji  od wysokich urzędników sądu kasacyjnego w sprawie toczących się przeciwko niemu postępowań, ale też oferował pomoc w objęciu przez jednego z nich lukratywnego stanowiska w Monako. Podejrzenia śledczy opierali na podsłuchach telefonicznych rozmów Sarkozy'ego z jego adwokatem.

W południe  feralnego dnia zaoferowano byłemu prezydentowi  pizzę i dalsze przesłuchania, aby o 21.50 przewieźć aresztanta do Paryża, gdzie miał usłyszeć postanowienie o oficjalnym rozpoczęciu przeciwko niemu śledztwa.  Ale zanim to nastąpiło, zacięła się winda w budynku policji śledczej w Nanterre i były szef państwa spędził między piętrami 20 minut w towarzystwie dwóch funkcjonariuszy. Dopiero o 1.50 w środę wrócił do domu.

W jakim był wtedy stanie, miliony Francuzów mogły się jedynie domyślić, gdy wieczorem tego dnia pojawił się na ekranach telewizorów, mówiąc o ogromnym  upokorzeniu.

– Mówię wam prosto w oczy,  że nie mam sobie nic do zarzucenia – powiedział z całym spokojem, zapewniając, że cała sprawa ma podtekst polityczny,  a  sędziowie, będący członkami lewicowych związków zawodowych, również działają z pobudek politycznych.

Wielu Francuzów w to uwierzyło. Nie tylko dlatego, że mają już dość rządów socjalisty Francois Hollande'a i lękają się rosnącego w siłę skrajnie prawicowego Frontu Narodowego oraz jego przewodniczącej.

Bo kto w końcu może powstrzymać panią Le Pen i jej ugrupowanie jak nie Nicolas Sarkozy i jego Unia na rzecz Ruchu Ludowego (UMP)? Na pewno nie socjaliści Hollande'a czy Zieloni, lecz  człowiek, który demonstrował stanowczość w zwalczaniu młodocianych gangów będących postrachem paryskich przedmieść i sam, choć syn imigranta z Węgier, nie wahał się deportować z Francji Romów.

Sarkozy wie doskonale,  że jest najbardziej popularnym politykiem na prawicy. Na tym opierał swą strategię politycznego come backu. Jesienią tego roku zamierzał się ubiegać o przywództwo UMP. Tym samym stałby się niejako oficjalnym kandydatem w wyborach prezydenckich w 2017 roku i miałby ogromne szanse pokonania najbardziej niepopularnego prezydenta w powojennej historii Francji  Francois Hollande'a oraz jego socjalistów. W końcu to UMP wygrała  w kwietniu tego roku wybory municypalne, pozbawiając stanowisk wielu merów z ugrupowania Hollande'a,  którego zaufaniem darzy obecnie zaledwie 13 proc. Francuzów rozczarowanych rządami socjalistów.

– To wszystko jeszcze może się zdarzyć;  jest za wcześnie, by spisywać Sarkozy'ego na straty – przekonuje „Rz" Dominique Moisi, politolog. Otoczenie  Sarkozy'ego zapowiada  nawet prawdziwą ofensywę byłego prezydenta po wakacjach.  ?– Trudno mu będzie żyć z tym wszystkim przez najbliższe dwa miesiące; nie mówi obecnie o niczym innym, tylko o powrocie – powiedział konserwatywnemu dziennikowi „Le Figaro" bezimienny przyjaciel Sarko.

Afery to  tradycja

Będzie to zadanie niełatwe. Nie tylko dlatego, że konfrontacja Sarkozy'ego z wymiarem sprawiedliwości jest daleka od zakończenia.

Większość z sześciu postępowań przeciwko niemu została już wprawdzie umorzona, lecz nie wiadomo, jak się zakończy tzw. sprawa Bettencourt będąca przyczyną obecnych kłopotów byłego prezydenta. Chodzi o nielegalne finansowanie kampanii wyborczej przez bajecznie bogatą Liliane Bettencourt, dziedziczkę L'Oreal.

Jest nadal sprawa Bernarda Tapie, biznesmena,  który wywalczył od państwa 400 mln euro odszkodowania. Niektórzy uważają, że taka suma świadczy o specjalnym potraktowaniu byłego ministra,  aktora, przemysłowca i wydawcy.  Jest też nadal  problem domniemanego  finansowania kampanii wyborczej Sarkozy'ego  przez pułkownika Kaddafiego w 2007 roku.

Wielkie afery nie są we Francji czymś nowym.  W końcu były prezydent Jacques Chirac został skazany prawomocnym wyrokiem na dwa lata w zawieszeniu za fikcyjne zatrudnianie przyjaciół w paryskim ratuszu i nielegalne dotacje na kampanię wyborczą. Był pierwszym skazanym byłym przywódcą państwa po  Petainie.  Była i afera z kardynałem,  który zmarł w mieszkaniu prostytutki. Jest nadal aktualna sprawa DSK, czyli Domique'a Straussa-Kahna,  który brał udział w orgiach i był oskarżony o gwałt w Nowym Jorku. Były diamenty,  które były prezydent Giscard d'Estaing jeszcze jako minister finansów dostał w darze od Bokassy I,  cesarza Republiki Środkowoafrykańskiej. Był też skandal z zatopieniem przez francuskie służby statku organizacji Greenpeace  protestującej przeciwko francuskim testom atomowym na Pacyfiku.  Była to tzw. Operation Satanique, do czego przyznał się ówczesny premier, a obecny szef dyplomacji, Laurent Fabius.

Ten sam, który był w przeszłości formalnie oskarżony o współudział w zabójstwie w związku z aferą w służbie zdrowia, w której przez lata serwowano chorym krew zainfekowaną wirusem HIV. Była i afera z udziałem przewodniczącego parlamentu,  który w swym biurze organizował orgie sadomasochistyczne z udziałem 14-letnich dziewczynek.  Francja już wiele widziała.

Polityczna linia obrony

Z Sarkozym jest inaczej. Do tej pory niczego mu nie udowodniono. Odwołuje się do sumienia wszystkich Francuzów, przekonując,  że jest ofiarą intrygi politycznej.

– Rozmowy adwokata z klientem są objęte tajemnicą zawodową i nie mogą być dowodem w sprawie – przypomina  Jean-Yves Le Borgne, wiceprezes paryskiej izby adwokackiej.  Jeden z deputowanych UPM Eric Ciotti zdołał już na początku maja tego roku zgłosić projekt ustawy zakazującej pracownikom sądownictwa przynależności do związków zawodowych czy partii politycznych.

Przypomina zarazem, że 75 proc. Francuzów jest zdania, iż wymiar sprawiedliwości działa źle, a 57 proc. uważa,  że sędziowie śledczy nie są wolni od wpływów politycznych. Stąd krok do teorii spiskowej, zgodnie z którą Sarkozy jest ofiarą intrygi politycznej obecnego rządu, który zamierza wyeliminować byłego prezydenta ze sceny politycznej, gdyż upatruje w nim konkurenta mogącego łatwo pozbawić socjalistów władzy w wyniku kolejnych wyborów prezydenckich. Ale zainteresowani upadkiem Sarko mogą być także jego konkurenci w samej UMP, np. Alain Juppé, były szef dyplomacji.

Na razie jednak batalia toczy się o finansową egzystencję UMP, która ma niemal 90 mln euro długów. Właśnie wyszło na jaw, że rozdawała pieniądze hojną ręką. Na przykład była minister sprawiedliwości, obecna europosłanka, Rachida Dati kazała partii płacić ze swe telefony 10 tys. euro miesięcznie. Wydawała tysiące z pieniędzy UMP na podróże, mimo że korzysta z przywilejów członka Parlamentu Europejskiego. Tak  jest nie tylko we Francji.

Na razie jest na dnie, ale na wolności. Poniżony i sponiewierany, jak sam twierdzi, przez stronniczych sędziów śledczych, którzy nie zawahali się osadzić byłego prezydenta w areszcie na 15 godzin. Po raz pierwszy od czasów marszałka Petaina, którego rząd Vichy współpracował z Hitlerem.

Areszt zakłócił dotychczasowe życie byłego prezydenta, który walczył co prawda od dawna  z wymiarem sprawiedliwości, ale miał też sporo czasu, aby towarzyszyć swej pięknej  żonie  Carli Bruni w tournée promującym jej nową płytę zatytułowaną prowokacyjnie po angielsku „Little French Songs".

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019