Szkocja nie będzie niezależna

Alex Salmond stracił ostatnią szansę na zerwanie z Londynem.

Publikacja: 07.08.2014 02:26

Szef szkockiego rządu Alex Salmond (z lewej) przegrał debatę telewizyjną z liderem kampanii na rzecz

Szef szkockiego rządu Alex Salmond (z lewej) przegrał debatę telewizyjną z liderem kampanii na rzecz pozostania prowincji w Zjednoczonym Królestwie AIistairem Darlingiem

Foto: AFP, Peter Devlin Peter Devlin

Słynący z ciętych odpowiedzi szef szkockiego rządu był zdecydowanym faworytem wtorkowej debaty telewizyjnej z liderem kampanii na rzecz pozostania prowincji w ramach Zjednoczonego Królestwa Alistairem Darlingiem. Ale niespodziewanie to były minister finansów w rządzie laburzystów, ze swoim profesorskim sposobem mówienia, okazał się jasnym zwycięzcą potyczki. Był on bardziej przekonujący dla 47 proc. telewidzów ankietowanych przez „Guardiana". 37 proc. uznało, że to Darling był górą.

Salmond szarżę rozpoczął od haseł, które do tej pory zapewniły mu rosnące poparcie w kampanii.

– Moje przesłanie jest bardzo proste: nikt, absolutnie nikt nie będzie lepiej rządził Szkocją niż ludzie, którzy żyją i pracują w Szkocji. 18 września będziemy mieli jedyną w życiu okazję. Musimy ją chwycić obiema rękami – zapowiedział.

Ale Darling bardzo szybko sprowadził rozmowę do konkretów.

– Jaki jest pański plan B? ?– pytał lidera separatystów Darling o to, jak sobie poradzi z odmową Londynu utrzymania unii walutowej ze Szkocją w razie zwycięstwa zwolenników niepodległości.

– Chcę utrzymać funta.

– A więc będziemy w takim układzie jak Panama, która używa amerykańskiego dolara bez wpływu na jego wartość – podsumował Darling.

Alternatywne rozwiązanie, przyjęcie przez Szkocję euro, nie wchodzi w grę, biorąc pod uwagę kłopoty, przez jakie przechodzi strefa walutowa. Wyborcy obawiają się także zastąpienia funta przez nową, szkocką walutę.

– Salmond poniósł porażkę, ale nie dlatego, że był źle przygotowany, tylko dlatego, że na większość problemów gospodarczych, przed jakimi stanie niezależna Szkocja, po prostu nie ma dobrych odpowiedzi – mówi „Rz" Stephen Tindale, ekspert Center for European Reform (CER) w Londynie.

Waluta to niejedyny problem, który postawił lidera szkockich nacjonalistów w defensywie. Innym jest załamanie dochodów Edynburga w razie secesji. Instytut Fiscal Affairs Scotland w Edynburgu opublikował analizę, z której wynika, że deficyt budżetowy nowego kraju byłby w przeliczeniu na każdego mieszkańca o 900 funtów rocznie większy niż obecnie. Inaczej mówiąc, o tyle mniejsze byłyby dochody każdego Szkota. To ważny argument, bo w Szkocji zabezpieczenia socjalne są tradycyjnie bardziej rozbudowane niż w Anglii. Rachunek został przygotowany przy założeniu, że Londyn i Edynburg równo podzielą się dochodami z ropy pozyskiwanej na Morzu Północnym, co wcale nie jest pewne: możliwy jest także o wiele bardziej niekorzystny dla Szkotów podział proporcjonalnie do liczby ludności obu regionów.

Innym nieudanym kierunkiem ataku Salmonda był zarzut, że brytyjski rząd chce wyprowadzić kraj z Unii Europejskiej. Taki scenariusz wcale nie jest wykluczony, ale na razie premier David Cameron opowiada się za utrzymaniem członkostwa, tyle że w zreformowanej Unii. Zapowiada natomiast, że Wielka Brytania z pewnością zablokuje przystąpienie niezależnej Szkocji do Wspólnoty.

Aby osłabić obóz Salmonda, w dniu debaty liderzy trzech głównych brytyjskich partii politycznych, torysów, laburzystów i liberalnych demokratów, opublikowali manifest, w którym obiecali jeszcze szerszą autonomię dla Szkocji w ramach Zjednoczonego Królestwa. W szczególności rząd w Edynburgu miałby znacznie większe możliwości ustalania wysokości podatków i świadczeń socjalnych.

W sondażu przeprowadzonym w dniu debaty przez instytut Mori wynika, że 56 proc. uprawnionych do głosowania odrzuci za pięć tygodni niezależność Szkocji, a tylko 40 proc. ją poprze. Nadrobienie przez Alexa Salmonda tak dużej różnicy w tak krótkim czasie będzie niezwykle trudne.

– To jest istotnie znaczący sygnał nie tylko dla przyszłości Wielkiej Brytanii, ale także dla innych krajów Unii Europejskiej, które muszą stawić czoło secesji. Bez przykładu Szkocji ryzyko rozpadu Hiszpanii czy Belgii jest wyraźnie mniejsze – uważa Stephen Tindale.

Słynący z ciętych odpowiedzi szef szkockiego rządu był zdecydowanym faworytem wtorkowej debaty telewizyjnej z liderem kampanii na rzecz pozostania prowincji w ramach Zjednoczonego Królestwa Alistairem Darlingiem. Ale niespodziewanie to były minister finansów w rządzie laburzystów, ze swoim profesorskim sposobem mówienia, okazał się jasnym zwycięzcą potyczki. Był on bardziej przekonujący dla 47 proc. telewidzów ankietowanych przez „Guardiana". 37 proc. uznało, że to Darling był górą.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020