Warto przypomnieć, że w lipcu, w rezultacie wielotygodniowych walk między rywalizującymi grupami zbrojnymi wiele państw europejskich postanowiło ewakuować swój personel dyplomatyczny w Libii.
Do natychmiastowego opuszczenia Trypolisu wezwali swoich obywateli szefowie MSZ Niemiec, Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Polski, Austrii, Danii i Holandii. Władze w Berlinie mino iż nie nastąpił bezpośredni atak na ambasadę, postanowiły ewakuować wszystkich jej pracowników. Wcześniej pracownicy ambasady USA zostali przeniesieni do sąsiedniej ambasady Tunezji.
16 maja miała miejsce podobna sytuacja. Libię opuścili algierscy dyplomaci. Wyjaśniając potrzebę ewakuacji, MSZ Algierii, wydał oświadczenie o "prawdziwym i bezpośrednim zagrożeniu dla personelu ambasady i urzędników konsularnych".
Libia od dłuższego czasu przeżywa kryzys polityczny. Po zakończeniu wojny domowej kraj jest metodycznie dewastowany przez członków byłych milicji, którzy nie chcą podporządkować się nowej władzy. Wspomniane milicje w wielu rejonach kraju kontrolują tereny roponośne.
Coraz częściej obserwatorzy sytuacji w Libii oraz analitycy bliskowschodni przewidują rozpad Libii na Cyrenajkę na wschodzie, Trypolitanię na zachodzie i Fazzan na południu, i tylko Cyrenajka dzięki terenem roponośnym będzie miała szansę stać w pełni normalnie funkcjonującym państwem.