Wśród siedmiu przyjętych ustaw jest m.in. ta powołująca do życia ukraiński odpowiednik polskiego Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Narodowe Biuro Antykorupcyjne będzie podporządkowane parlamentowi. Poza tym deputowani umożliwili publiczny i swobodny dostęp do państwowego rejestru nieruchomości (w którym są dane właścicieli działek i budynków) oraz nakazali firmom ujawnić swych właścicieli i „końcowych beneficjentów". Jednocześnie rozpoczęto reformę ukraińskiej prokuratury.
Pakiet antykorupcyjny został przyjęty pod silnym naciskiem międzynarodowym. Kijów zwlekał z wprowadzeniem w życie jednego z głównych haseł Majdanu (tzn. zwalczania korupcji). W końcu Międzynarodowy Fundusz Walutowy również zaczął się domagać uchwalenia tych regulacji prawnych, obawiając się, że w przeciwnym razie znaczna część pomocy udzielanej Ukrainie zostanie po prostu rozkradziona. MFW zagroził wprost wstrzymaniem kolejnych transzy pomocy. USA także zaczęły naciskać na Kijów, by je przyjął. W pakiecie bowiem znajdowała się ustawa o „zwalczaniu nielegalnych dochodów i uniemożliwieniu finansowania terroryzmu".
Legislacje zostały od razu skrytykowane przez partię komunistyczną (której cały czas grozi delegalizacja za wspieranie rosyjskiej polityki). Jej przywódca Petro Symonenko nazwał ustawy „mydleniem oczu wyborcom", choć sam głosował za ich przyjęciem. Równie szybko ustawy zostały skrytykowane przez rosyjskich analityków, którzy uznali, że prezydent Petro Poroszenko (były oligarcha i minister) nie będzie zwalczał korupcji.
W ratingu Transparency International Ukraina zajmuje 144. miejsce (na 177 badanych państw), a Rosja – 125. W samej Rosji nikt nie zamierza przyjmować ukraińskich rozwiązań, np. publicznego dostępu do baz danych właścicieli czy ograniczenia praw „spółek zamkniętych" – nieujawniających danych o swych właścicielach. Te ostatnie są powszechnie stosowane dla ukrywania dochodów rosyjskiej nomenklatury urzędniczej.
Głosowaniom w parlamencie towarzyszyły rozruchy przed jego siedzibą. Ale zebrani tam nacjonaliści twierdzili, że nie protestują przeciw zwalczaniu korupcji, lecz domagają się przyjęcia ustawy zrównującej weteranów OUN i UPA w prawach z weteranami wojskowymi. Projekt uznający byłych upowców za „stronę walczącą o wolność i niepodległość Ukrainy w czasie drugiej wojny światowej" został zgłoszony przez nacjonalistyczną partię Swoboda.