Jedenaste orędzie do Zgromadzenia Narodowego, jakie Putin wygłosił w charakterze szefa państwa nie różniło się zbytnio długością od poprzednich. Trwało 67 minut i było krótsze od wystąpienia sprzed dwóch lat o 15 minut. Ale to zrozumiałe, bowiem w 2012 roku Putin wracał na Kreml po czterech latach spędzonych jako szef rządu.
W czwartkowym posłaniu najczęściej używał słowa „Rosja" (57 razy), tak jak i w poprzednich wystąpieniach przed Zgromadzeniem Federalnym, choć mniej niż dwa lata temu (63 razy).
W przeciwieństwie do poprzednich orędzi obecnie ani razu nie użył słowa „zmiany", mimo że w samym posłaniu zapowiadał znaczne reformy w gospodarce. Za to pojawiło się słowo „sankcje" (dwa razy), którego – rzecz jasna - nie było w poprzednich wystąpieniach przed Zgromadzeniem Federalnym. O dziwo, w poprzednich latach nie mówił również „Zachód", a obecnie - 4 razy.
Słowa „lud" używał przez ostatnie lata mniej więcej tyle samo razy, za to z roku na rok zwiększa użycie słowa „stabilność". „Gospodarka" pojawiła się w najnowszym orędziu dwa razy częściej niż w zeszłym roku, co jednak nie dziwi. Tak, jak i słowo „rubel", którego używał trzy razy częściej niż rok temu.
Zastanawiające, ale słowo „władza" ma tendencję odwrotną. Putin używa go z roku na rok coraz rzadziej. W tym roku zmiana jest jednak skokowa: trzy razy rzadziej niż w zeszłorocznym.