Łukaszenko naśladuje Stalina

Dzięki częstej wymianie kadry kierowniczej w państwie prezydent Białorusi zdobywa jeszcze większą lojalność przełożonych i uniemożliwia ewentualny „przewrót pałacowy”.

Publikacja: 29.12.2014 15:12

Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko

Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko

Foto: president.gov.by

W sobotę Aleksander Łukaszenko zdymisjonował białoruski rząd na czele z byłym premierem Michaiłem Miasnikowiczem. Jest to siódma dymisja białoruskiego premiera, której osobiście dokonuje rządzący od dwudziestu lat prezydent. Wraz z premierem czystki objęły 23 wyższych urzędników państwowych, w tym ministrów, szefów lokalnych administracji, a także szefową Narodowego Banku Białorusi i dyrektorów państwowych przedsiębiorstw. Na czele nowego rządu stanął dotychczasowy szef prezydenckiej administracji i były ambasador Białorusi w Moskwie Andriej Kabiakou.

To, że akurat ten człowiek stanął na czele białoruskiego rządu, eksperci tłumaczą ostatnim spotkaniem Aleksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem w Moskwie, kilka dni po którym białoruski prezydent podjął tę decyzję.

- Osoba ta ma duże wsparcie rosyjskiej elity rządzącej i dotychczas zajmowała się integracją Białorusi w ramach Unii Euroazjatyckiej z Rosją, która startuje od pierwszego stycznia – mówi „Rzeczpospolitej" dr Paweł Usow z Białoruskiego Centrum Badań Europejskich.

- Mianując Kabiakoua na premiera, Łukaszenko chce poprawić relację z Rosją i uzyskać pomoc finansową dla białoruskiej gospodarki, która ostatnio przeżywa głęboki kryzys – dodaje.

Relacje między Mińskiem i Moskwą w ostatnim czasie nie wyglądały najlepiej. Najpierw Rosja nałożyła embargo na całą białoruską żywność z powodu reeksportu towarów z Zachodu, którym zajmowały się białoruskie firmy wbrew sankcjom Moskwy. W odpowiedzi na to Mińsk przywrócił kontrolę celną na białorusko-rosyjskiej granicy, która nie funkcjonowała od kilku lat. Wszystko to odbywało się na tle ukraińskiego kryzysu, gdzie Aleksander Łukaszenko wielokrotnie zajmował stronę Kijowa i rzucał ostre wypowiedzi pod adresem Kremla.

Sytuacja zaszła na tyle daleko, że rosyjskie media zaczęły spekulować na temat tego, że Moskwa musi odmienić Łukaszenkę, gdyż zbliżają się na Białorusi wybory prezydenckie.

- Odmieniać mnie ma prawo jedynie naród białoruski - mówił białoruski prezydent rosyjskim dziennikarzom podczas ostatniego spotkania przywódców państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym w Moskwie. - Gdyby nawet cały świat był przeciwko, Łukaszenko i tak zostanie prezydentem jeżeli tego zechce – dodał.

Nie zapowiadany kryzys przerzucił się na Białoruś z Rosji, która boryka się z poważnymi problemami gospodarczymi od kilku miesięcy. W ślad za rosyjskim rublem padł rubel białoruski, który stracił na wartości aż 30 procent. Gdy Białorusini masowo ruszyli do kantorów, by wymienić swoje oszczędności na walutę, dowiedzieli się, że rząd wprowadził 30 procent podatku na wszystkie transakcje walutowe. W ten sposób białoruskie władze do końca utrzymywały, że kurs białoruskiego rubla jest stabilny, a wprowadzony podatek jest warunkiem koniecznym w obliczu nadchodzącego z Rosji kryzysu finansowego. Dzięki temu pojawiły się dwa kursy walut, gdyż oficjalny kurs wymiany przy tym się nie zmienił.

- W ciągu ostatnich dwudziestu lat żaden białoruski rząd nie miał możliwości przeprowadzenia realnych reform i zmiany zubożałego białoruskiego modelu gospodarczego, ponieważ wszelkie zmiany zagroziłyby autorytarnemu reżimowi Aleksandra Łukaszenki – mówi „Rzeczpospolitej" białoruski politolog Aliaksandr Klaskouski.

Zabiegi białoruskiego rządu okazały się nieskuteczne, gdyż Białorusini ruszyli do sklepów, by wymienić pieniądze na towary. Powtórzyła się sytuacja sprzed czterech lat, gdy w 2011 roku białoruski rubel stracił na wartości aż ponad 300 procent i pogarszająca się sytuacja gospodarcza spowodowała, że na ulicach Mińska codziennie dochodziło do licznych protestów mieszkańców.

- Większość Białorusinów nie wie, że rząd nie ma żadnego wpływu na politykę pieniężną w kraju i nie miał najmniejszej możliwości, by powstrzymać obecny kryzys – mówi „Rz" znany białoruski analityk i ekspert „Radio Swoboda" Waleryj Karbalewicz. – Dzięki temu Łukaszenko od lat gra w tę samą grę, gdzie jest „dobry car i źli bojarzy" – wskazuje. Jak twierdzi, Aleksandr Łukaszenko regularnie dokonuje wymiany kadry kierowniczej w państwie, by zdobyć jeszcze bardziej lojalnych wobec siebie ludzi.

- Białoruski prezydent wykorzystuje starą praktykę stalinowską, gdyż nie może on dopuścić do tego, by ci sami ludzie zajmowali wysokie stanowiska przez dłuższy czas i dzięki temu budowali swoją piramidę władzy – wskazuje Klaskouski. – Nowi ludzie będą jeszcze bardziej lojalni i jeszcze bardziej posłuszni, gdyż widzą kto jest gospodarzem w państwie i kto rozdaje karty – dodaje.

W sobotę Aleksander Łukaszenko zdymisjonował białoruski rząd na czele z byłym premierem Michaiłem Miasnikowiczem. Jest to siódma dymisja białoruskiego premiera, której osobiście dokonuje rządzący od dwudziestu lat prezydent. Wraz z premierem czystki objęły 23 wyższych urzędników państwowych, w tym ministrów, szefów lokalnych administracji, a także szefową Narodowego Banku Białorusi i dyrektorów państwowych przedsiębiorstw. Na czele nowego rządu stanął dotychczasowy szef prezydenckiej administracji i były ambasador Białorusi w Moskwie Andriej Kabiakou.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 885
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 879
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 873
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 872
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 870