Ból i wściekłość Jordanii

Islamiści chcą zastraszyć arabskich sojuszników Zachodu, jednak okrucieństwo przynosi odwrotny skutek.

Aktualizacja: 04.02.2015 20:02 Publikacja: 04.02.2015 18:07

Porucznik Moaz al-Kasasbeh schwytany 24 grudnia przez islamistów pod Rakką po zestrzeleniu jego F-16

Porucznik Moaz al-Kasasbeh schwytany 24 grudnia przez islamistów pod Rakką po zestrzeleniu jego F-16

Foto: AFP

Wiadomość o śmierci spalonego żywcem pilota rozwścieczyła Jordańczyków. Tym bardziej że Państwo Islamskie (IS) utrzymywało ich w niepewności nawet wówczas, gdy porucznik Moaz al-Kasasbeh już nie żył. Reakcja rządu była natychmiastowa: w środę o świcie stracono dwoje terrorystów, którzy już dawno otrzymali wyroki śmierci, jednak oszczędzano ich z powodu moratorium na wykonywanie wyroków i w nadziei, że mogą zostać wymienieni za pilota trzymanego w niewoli. Ich wolność oferowano także w zamian za życie dwóch Japończyków zamordowanych w zeszłym tygodniu.

Śmierć za śmierć

Pierwsza na szubienicę trafiła Sadżida ar-Riszawi, terrorystka biorąca udział w zamachach na hotele w Ammanie w 2005 r. (jej ładunek nie eksplodował i została schwytana). Drugi był Zijad al-Karbuli, iracki islamista, który brał udział w organizacji tej samej serii zamachów.

Na śmierć porucznika Kasasbeha zareagował jego ojciec Safi Kasasbeh, który wezwał zarówno władze Jordanii, jak i walczące z Państwem Islamskim siły zachodnie do zemsty na „odszczepieńcach od islamu z terrorystycznej organizacji IS". Safi Kasasbeh należy do starszyzny plemienia Bararszeh tradycyjnie lojalnego wobec jordańskiej monarchii Haszemitów i mającego duże wpływy na dworze (wuj zamordowanego pilota był generałem policji).

Słowa Kasasbeha seniora odbiły się szerokim echem, tym bardziej że w podobnym tonie wypowiadają się prominentni politycy i członkowie parlamentu. Jeszcze kilka tygodni temu wielu Jordańczyków uważało, ze angażowanie się w konflikt po stronie Ameryki jest błędem, bo wciągnie kraj w wojnę z sąsiadem i wywoła spiralę terroru. Wielu za szczególnie uciążliwą konsekwencję wojny uznawało przyjmowanie w Jordanii uciekinierów z Syrii (ich liczbę szacuje się obecnie nawet na 1,3 mln osób).

Po ujawnieniu filmu z okrutnej egzekucji na pilocie nastroje szybko się zmieniły. Jordańczycy demonstrowali wściekłość i domagali się rozprawy z „bandytami powołującymi się na islam". Oburzyła ich zarówno barbarzyńska forma egzekucji, jak i zwodzenie opinii publicznej ukrywaniem tego morderstwa, do którego najprawdopodobniej doszło już kilka tygodni temu.

Sprawa ma także implikacje polityczne dla odbywającej się pod kryptonimem „Inherent Resolve" operacji sojuszniczej przeciwko Państwu Islamskiemu. Według nieoficjalnych informacji przed zestrzeleniem jordańskiego F-16 dowództwo operacji wydało pilotowi polecenie lotu na małej wysokości, aby sprawdzić, czy islamiści mają broń przeciwlotniczą. Informacje te zdementowano, ale arabscy piloci zmienili taktykę, co może oznaczać, że rzadziej odbywali loty bojowe (obok sił zachodnich w walce z Państwem Islamskim udział biorą samoloty z Jordanii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej i Bahrajnu).

Dodatkową formą presji na Jordanię okazało się opublikowanie przez IS listy pilotów wojskowych biorących udział w misjach z informacją, że za ich głowy wyznaczono „nagrody w złocie".

Tymczasem efekt okazuje się wprost przeciwny do tego, czego spodziewali się dżihadyści. W środę rząd Jordanii ogłosił, że siły zbrojne tego kraju w jeszcze większym stopniu włączą się w wojnę przeciwko IS.

Na dodatek z ostrym potępieniem morderstwa na pilocie występują czołowi duchowni muzułmańscy. Ahmed at-Tajeb, wielki szejk najważniejszej świątyni sunnickiej, kairskiego meczetu Al-Azhar, oświadczył, że sprawcy mordu „zasługują na to, by im odrąbać ręce". W podobnym tonie wypowiadali się duchowni saudyjscy. Muzułmanie uważają, że zabicie człowieka w ogniu jest czynem szczególnie odrażającym, a prawo zesłania płomieni na grzeszników należy wyłącznie do Allaha.

Sojusz z Zachodem

O niezmiennym zaangażowaniu Jordanii w walkę z „barbarzyńskimi ekstremistami" król Abdullah II zapewnił prezydenta Baracka Obamę podczas zakończonej we wtorek wizyty w Waszyngtonie (z powodu sytuacji w ojczyźnie podróż monarchy została skrócona). Powracającego króla powitała wielka demonstracja poparcia i narodowej solidarności.

Działające w Londynie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka w wydanym w środę komunikacie przypomina, że sprawa porucznika Kasasbeha była kolejnym już przykładem barbarzyństwa Państwa Islamskiego. Według szacunków Obserwatorium tylko w tym roku islamiści zamordowali ok. 50 przetrzymywanych w niewoli zakładników. Większość uznano za winnych zdrady, szpiegostwa lub obrazy Boga, choć „procesy" w tych sprawach są karykaturą wymiaru sprawiedliwości.

Wiadomość o śmierci spalonego żywcem pilota rozwścieczyła Jordańczyków. Tym bardziej że Państwo Islamskie (IS) utrzymywało ich w niepewności nawet wówczas, gdy porucznik Moaz al-Kasasbeh już nie żył. Reakcja rządu była natychmiastowa: w środę o świcie stracono dwoje terrorystów, którzy już dawno otrzymali wyroki śmierci, jednak oszczędzano ich z powodu moratorium na wykonywanie wyroków i w nadziei, że mogą zostać wymienieni za pilota trzymanego w niewoli. Ich wolność oferowano także w zamian za życie dwóch Japończyków zamordowanych w zeszłym tygodniu.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017