Głównym jej celem było zademonstrowanie dobrych relacji wzajemnych Budapesztu i Moskwy. Rząd premiera Orbána, przyjmując Putina kilka dni po wizycie kanclerz Angeli Merkel, demonstruje, że stara się o zachowanie dobrych relacji zarówno ze Wschodem, jak i z Zachodem (właśnie to deklarował węgierski premier w wywiadzie udzielonym niedawno „Frakfurter Allgemeine Zeitung"). Z kolei Kreml demonstruje, że prezydent wcale nie jest niepożądanym gościem w państwach członkowskich Unii Europejskiej (rok temu Władimir Putin gościł już w Austrii).
Za i przeciw Putinowi
Wagę wizyty podkreślać miała wyjątkowo liczna grupa ministrów i notabli towarzysząca prezydentowi Rosji. Obecny był szef dyplomacji Siergiej Ławrow, ministrowie energetyki Aleksandr Nowak, rozwoju gospodarczego Aleksiej Uljukajew, rolnictwa Nikołaj Fiodorow, kultury Władimir Medinski, zdrowia Weronika Skworcowa. W delegacji znaleźli się też dyrektor Gazpromu Aleksiej Miller i szef kolei rosyjskich Władimir Jakunin, a także dyrektor Rosatomu Siergiej Kirilenko.
Zaledwie kilkugodzinna wizyta śledzona była z wielkim zainteresowaniem już na etapie przygotowań. Dla mieszkańców węgierskiej stolicy okazała się olbrzymim utrudnieniem – praktycznie uniemożliwiające poruszanie się po mieście blokady pojawiły się w 14 z 23 budapeszteńskich dzielnic. Utrudnienia były o tyle dokuczliwe, że lądowanie samolotu (a właściwie samolotów – bo cała delegacja z ochroną i sprzętem przybyła kilkoma maszynami) opóźniło się o godzinę.
Od niedzieli trwały też przygotowania policji i służb specjalnych zabezpieczających wizytę. Specjalny samolot transportowy przywiózł opancerzonego mercedesa prezydenta Rosji, którym ten poruszał się w trakcie wizyty.
Jeszcze przed przybyciem rosyjskiego prezydenta w Budapeszcie odbyła się demonstracja przeciwników wschodniej polityki zagranicznej rządu. W poniedziałek wieczorem grupa ok. 1500–2000 demonstrantów przeszła od dworca Wschodniego do Zachodniego pod hasłem „Europa tak, Putin niet". Jej organizatorzy przekonywali, że Viktor Orbán, podając rękę prezydentowi Rosji, „wiąże się z nim na całe życie".
W dniu wizyty nie zanotowano większych wystąpień, jeśli nie liczyć akcji ukraińskiego Femenu, którego aktywistka protestowała – tradycyjnie półnago – przeciwko polityce Putina. Grupa aktywistów opozycyjnego ruchu „Teraz my" na krótko „przemianowała" ulicę niedaleko ambasady Rosji na ulicę Anny Politkowskiej. Ujawnili się też przyjaciele Rosji, których niewielka grupa zorganizowała demonstrację poparcia dla Putina pod transparentem „Ruscy wracajcie".
W specyficzny sposób wizytę rosyjskiego prezydenta odnotowała nowa ambasador USA w Budapeszcie Colleen Bell. Na czas trwania uroczystości zaprosiła ambasadorów państw NATO akredytowanych w Budapeszcie na uroczysty obiad „w celu omówienia najważniejszych problemów polityki regionalnej". Obecny był też przedstawiciel Ukrainy.