Hiszpanie mają dosyć establishmentu

To było ostatnie orędzie o stanie państwa Mariano Rajoya w parlamencie zdominowanym przez chadeków i socjalistów. Wielkimi krokami nadchodzą populiści.

Aktualizacja: 25.02.2015 10:14 Publikacja: 24.02.2015 23:01

Hiszpanie mają dosyć establishmentu

Foto: AFP

Szef rządu bronił we wtorek dorobku swojego rządu.

– Uratowaliśmy kraj, który stał nad przepaścią, zatamowaliśmy krwotok bezrobocia. Zapłaciliśmy wielką cenę za utrzymanie elementarnych zasad, w tym tej, że wydawać można tyle, ile się zarobi – przekonywał Kortezy Rajoy.

Nie bez racji. Gdy lider Partii Ludowej (PP) obejmował władzę w grudniu 2011 r., wydawało się, że Hiszpania pójdzie w ślady Portugalii, Grecji i Irlandii i będzie musiała prosić Brukselę o ratunek przed bankructwem. Albo w ogóle zbankrutuje, bo skala jej gospodarki jest tak duża, że w razie paniki na rynek nawet Niemcy nie będą miały wystarczających funduszy, aby ją uratować.

Dziś obraz jest zupełnie inny. Komisja Europejska przewiduje, że w tym roku dochód narodowy kraju wzrośnie o zdrowe 2,3 proc. Z deficytem budżetowym odpowiadającym 4,5 proc. PKB kraj wraca do równowagi finansów publicznych. Nawet wskaźnik bezrobocia, który jeszcze dwa lata temu wynosił 26,1 proc., w tym roku ma spaść do 22,5 proc.

A jednak Hiszpanie osiągnięć Rajoya nie doceniają. W 2011 roku PP zdobyła w parlamencie absolutną większość. Powtórzyć tego sukcesu w listopadowych wyborach nie ma szans. Ostatni sondaż przeprowadzony dla „El Pais" daje partii Rajoya zaledwie 20,1 proc. Wielkimi zwycięzcami są natomiast populiści. Ci z lewej, Podemos (Możemy), mogą liczyć aż na 27,7 proc. głosów. Ci z prawej, których ugrupowanie przyjęło nazwę Ciudadanos (Obywatele), mają 12,2 proc. poparcia, ale bardzo szybko rośnie. Umiarkowanie lewicowa PSOE, która grała pierwsze skrzypce przez 40 lat demokracji, teraz ma zaledwie 18,3 proc.

– Po raz pierwszy od obalenia Franco kończy się epoka dominacji PP i PSOE – przyznaje Lluis Orriols, politolog z Uniwersytetu Karola III w Madrycie.

Dlaczego Hiszpanie nie doceniają osiągnięć Rajoya i chcą radykalnej zmiany?

– Są po temu dwa powody – mówi „Rz" Oriol Bartomeus, profesor politologii na Uniwersytecie w Barcelonie. – Pierwszym jest wciąż niezwykle wysokie bezrobocie i spadek pensji: Hiszpanie wiedzą, że kondycja gospodarki się poprawiła, ale nie odczuwają tego na własnej skórze. Drugim jest niezdolność PSOE do przedstawienia alternatywnego modelu rozwoju. To problem całej europejskiej socjaldemokracji, widoczny w czasie ostatniego kryzysu w Grecji: przez chwilę Hollande forsował złagodzenie warunków pomocy dla Aten, ale bardzo szybko poparł politykę oszczędności Merkel – dodaje.

Badania pokazują, że elektorat Podemosu to z jednej strony ci, którzy nie poszli głosować w 2011 r., z drugiej ci, którzy czują się zawiedzeni PSOE. Właśnie w ten sposób partia Felipe Gonzaleza straciła 1/3 poparcia. Ludzie są na tyle zdesperowani, że nawet porażka greckiej Syrizy w walce z „dyktatem Berlina" nie powinna istotnie osłabić lewicowego hiszpańskiego populizmu.

– Grecja to 2–3 proc. dochodu narodowego Unii, Hiszpania 12 proc. Nas Bundesbank nie zmusi do posłuszeństwa – zapowiada buńczucznie lider Podemosu Pablo Iglesias.

Z podobnym wyzwaniem co PSOE musi się zmierzyć Rajoy. Lider Ciudadanos Albert Rivera po pierwszych sukcesach w Katalonii wraz z wykładowcą London School of Economics Luisem Garicano buduje teraz partię ogólnonarodową.

– Podzielamy gniew Podemosu z powodu obecnej sytuacji, ale już nie receptę, jak to zmienić – zapowiada Garicano.

Ciudadanos chce rozbić dominację wielkich koncernów, która krępuje rozwój hiszpańskiej gospodarki. Stawia na poprawę edukacji: w badaniach OECD (PISA) królestwo zajmuje dopiero 33. miejsce, gdy idzie o matematykę (Polska 13.), 29. w biologii i chemii (Polska 9.) i 30. w czytaniu ze zrozumieniem (10. dla naszego kraju). Opowiada się za dalszą liberalizacją rynku pracy.

– Hiszpanom należy się więcej niż ochłapy, oni oczekują nowych możliwości – mówi Garicano o programie populistycznych lewaków.

Oba ugrupowania łączy jednak sprzeciw wobec establishmentu. Czy teraz PP i PSOE obronią swoje przywileje?

– Nie wierzę, aby ugrupowanie Podemos doszło do władzy. PSOE nie utworzy z nim koalicji. Raczej poprze kolejny rząd Rajoya, choć nie wejdzie w jego skład – prognozuje Oriol Bartomeus.

Nawet w takim układzie radykalne zmiany będą jednak konieczne – przyznaje Bartomeus. Jego zdaniem warunkiem poparcia socjalistów będzie zmiana konstytucji z 1978 r., napisanej zaraz po upadku frankizmu. – Wówczas powstał dwubiegunowy, o wiele bardziej zamknięty system polityczny od tego, jaki ma dziś Polska. Jeśli nie zostanie głęboko zreformowany, przy kolejnych wyborach Hiszpanie go zmiotą – mówi Bartomeus.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019