Reklama

Partnerstwo Wschodnie: zawiedzione nadzieje

Przywódcy Unii pod koniec zeszłego tygodnia spotkali się w Pałacu Czarnogłowców, tym samym, w którym 94 lata temu ustalono granice strefy wpływów Kremla. Tym razem rezultat wygląda podobnie.

Aktualizacja: 24.05.2015 21:34 Publikacja: 24.05.2015 21:00

Partnerstwo Wschodnie: zawiedzione nadzieje

Foto: AFP

Traktat pokojowy, jaki Polska zawarła 18 marca 1921 roku z delegatami Związku Radzieckiego, wyznaczał jednak znacznie bardziej korzystną linię dla Europy niż obecnie. Po polskiej stronie znalazła się przecież znaczna część dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. Dziś ta linia przebiega zdecydowanie dalej na zachodzie.

Jeszcze w czwartek wieczorem premier Ewa Kopacz pytana o możliwość wpisania do deklaracji szczytu choćby dalekiej perspektywy członkostwa w Unii dla Ukrainy, Gruzji i Mołdawii zapewniała „Rz": – Jesteśmy zdeterminowani, aby nie cofać się w stosunku do postanowień szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, tylko iść do przodu. Nasze stanowisko jest niezmienne. Będziemy budować odpowiednią większość, aby je przeforsować.

Jednak kolacja w Pałacu Czarnogłowców, podczas której miała być omawiana kwestia przyszłego członkostwa nowych państw, została ograniczona do minimum. Angela Merkel i Francois Hollande już o dziesiątej zaczęli znacznie ważniejsze dla nich spotkanie w hotelu Radisson po drugiej stronie Dźwiny: z Aleksisem Ciprasem o tym, jak uniknąć bankructwa Grecji.

Rezultat: w opublikowanej nazajutrz deklaracji szczytu mowa jest tylko o tym, że „uczestnicy szczytu przyjmują do wiadomości europejskie aspiracje i europejski wybór partnerów, których to dotyczy, zgodnie z zapisami układów stowarzyszeniowych". Aby nie było wątpliwości, podkreślono także, że to „do Unii i jej suwerennych partnerów będzie należało, jak chcą kontynuować tę współpracę".

– To jest maksimum tego, co się dało osiągnąć. Nigdy nie powiedziano, że Partnerstwo Wschodnie daje automatycznie drogę do członkostwa w Unii – przyznał przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.

Reklama
Reklama

Gruzja, starająca się o integrację z Zachodem już od 12 lat, jest wyraźnie zawiedziona.

– Mieliśmy nadzieję na powtórkę w Rydze szczytu z Salonik z 2003 r., gdy kraje bałkańskie otrzymały jasną obietnicę przystąpienia do Unii – przyznaje „Rz" szefowa gruzińskiej dyplomacji Tamar Beruczaszwili. – Nasi obywatele muszą odczuć wymierne korzyści z integracji, jeśli mają ją popierać – dodaje.

Podobnie sprawy widzi Natalie Jaresko, minister finansów Ukrainy. – Mimo trudu reform Ukraińcy są niezwykle cierpliwi. Ale tylko dlatego, że wiedzą, do czego dążą: chcą europejskiej przyszłości dla kraju – tłumaczy w rozmowie z „Rz".

Przy braku obietnicy członkostwa sygnałem, że Bruksela chce zacieśniać współpracę z krajami Europy Wschodniej, miało być zniesienie wiz. To przywilej, z którego za sprawą Hiszpanii i Portugalii od lat korzystają obywatele Wenezueli, Paragwaju, Urugwaju, Brazylii czy Argentyny. Ale w przypadku Ukrainy czy Gruzji to się nie udało. Wobec masowej imigracji z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu oraz wzrostu znaczenia partii populistycznych przywódcy Unii będą ściśle egzekwować warunki kontroli strefy Schengen, których Kijów i Tbilisi teraz nie spełniają.

Sześć krajów Partnerstwa Wschodniego jest dziś na tyle podzielonych, że w deklaracji nie udało się nawet uzgodnić tak podstawowej sprawy, jak potępienie aneksji Krymu. Ale proszący o zachowanie anonimowości dyplomata Rady UE ostrzega: – Całkiem prawdopodobne, że to był ostatni szczyt Partnerstwa Wschodniego. Na następny przywódcy Unii już nie przyjadą.

—Jędrzej Bielecki z Rygi

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1395
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1394
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama