Ta zmiana była możliwa dzięki ścisłemu współdziałaniu prezydenta z Mitchem McConnellem, liderem republikańskiej większości w Senacie. Trump zdołał przez to mianować aż 53 sędziów federalnych trybunałów wyższej instancji, 1/3 składu orzekającego. Postawił na prawników o mocno konserwatywnych poglądach. To przetasowanie uzupełnia jego trzy nominacje w Sądzie Najwyższym, gdzie dzięki przytłaczającej (6/9) większości konserwatyści będą mieli przez dekady decydujące zdanie w sprawie aborcji czy małżeństw homoseksualnych.
Czytaj także:
Trump o Bidenie: Zdrajca. Jego agenda pochodzi z Chin
Już w pierwszych dniach urzędowania prezydenta zerwał negocjacje o Partnerstwie Trans-Pacyficznym. To był początek powrotu do protekcjonizmu w handlu. Umowa z Meksykiem i Kanadą (NAFTA) została renegocjowana tak, aby wzmocnić prawa pracownicze u południowego sąsiada. Przede wszystkim jednak nakładając cła na 370 mld USD rocznego importu z Chin, Trump rozpoczął batalię o przebudowę relacji handlowych z Pekinem i powstrzymanie chińskiej potęgi. Joe Biden podpisał się pod tą strategią.
Jej uzupełnieniem była największa od czasów Ronalda Reagana redukcja podatków o wartości 1,5 bln USD. Jej częścią okazała się redukcja z 35 do 21 proc. podatków od zysków firm (CIT), przez co amerykańskie koncerny zaczęły masowo reinwestować w kraju, udało się podtrzymać jeden z najdłuższych okresów dobrej koniunktury i niskie bezrobocie. Tę dobrą passę przerwała pandemia. Ogromny deficyt budżetowy spowodował, że dług kraju urósł do 21 bln USD. Trump przez to zapowiedział, że jeśli zostanie ponownie wybrany, podniesie CIT do 28 proc. Efektem reform jest też gigantyczna polaryzacja dochodów w USA.