Komisja Europejska po raz pierwszy wystąpiła z takim pomysłem już dziewięć lat temu, ale został odrzucony przez kraje Wspólnoty. Teraz wszystko ma się jednak potoczyć bardzo szybko.
– Przedstawimy projekt takiej listy już we wrześniu. Mamy nadzieję, że zostanie zatwierdzona przez Radę UE jeszcze przed końcem roku – mówi „Rz" Milica Petrovic, rzeczniczka KE.
Czasu do stracenia nie ma, bo Unia jest dosłownie zalewana przez imigrantów: do samych Niemiec ma ich dotrzeć w tym roku 800 tys. Aż 40 proc. z nich to jednak przyjezdni z krajów bałkańskich. Gdy państwa te zostaną wpisane na wspólną listę Unii, już w specjalnych punktach na granicach Wspólnoty, tzw. hot spots, podania o azyl obywateli Kosowa czy Czarnogóry byłyby w błyskawicznym tempie odrzucane przez unijnych urzędników.
– Listy istotnie przyczyniłyby się do rozwiązania kryzysu migracyjnego. Z tego powodu jesteśmy zdecydowanymi zwolennikami ich ustanowienia – mówi „Rz" Rafał Trzaskowski, minister ds. europejskich.
Opracowanie wspólnego zestawu krajów bezpiecznych nie będzie jednak łatwe. Decyzję w tej sprawie Rada UE podejmie na podstawie propozycji KE kwalifikowaną większością głosów. To oznacza, że Polska może zostać w tej sprawie przegłosowana.