Socjalista przeciw Clinton

Faworytkę demokratów w przyszłorocznych wyborach prezydenckich czeka trudna walka o samo prawo ubiegania się o udział w nich.

Aktualizacja: 06.10.2015 06:32 Publikacja: 04.10.2015 21:02

Bernie Sanders – główny konkurent Hillary Clinton

Bernie Sanders – główny konkurent Hillary Clinton

Foto: AFP

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku

Wśród poważnych konkurentów Hillary Clinton do nominacji Partii Demokratycznej jest przede wszystkim Bernie Sanders, który zyskał sobie poparcie lewicowego, a jednocześnie najbardziej aktywnego skrzydła demokratów.

Senator z Vermont, finansujący swą kampanię wyłącznie z drobnych datków wyborców, trafia do tej części elektoratu, która najchętniej pojawia się na wiecach i meetingach prawyborczych. Dzięki temu w dwóch stanach, w których jako pierwsze odbędą się prawybory lub sejmiki Partii Demokratycznej – New Hampshire oraz Iowa – Sanders (otwarcie przyznający się do tego, że jest socjalistą) wyprzedził w sondażach byłą sekretarz stanu. Dał się poznać jako gorący zwolennik podwojenia płacy minimalnej do 15 dolarów za godzinę, wprowadzenia powszechnego systemu opieki zdrowotnej czy przymusowego podziału wielkich banków i instytucji finansowych, tak, aby ich ewentualny upadek nie wstrząsnął posadami systemu.

Te jak na amerykańskie standardy radykalne poglądy nie mają większych szans na realizację w praktyce, biorąc chociażby pod uwagę dominację republikanów w Kongresie. Konserwatywny „The Wall Street Journal" wyliczył nawet, że wprowadzenie w życie socjalnych pomysłów Sandersa kosztowałoby Stany Zjednoczone około 18 bilionów dolarów. Jednak takie hasła połączone z oskarżeniami wobec byłej pierwszej damy o związki z wielkim biznesem zepchnęły Hillary Clinton do defensywy. Tym bardziej że w kwestiach obyczajowych Bernie Sanders może otwarcie jej przypominać, że jeszcze do 2013 roku była przeciwniczką zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci i dalej dość niechętnie odnosi się do pomysłu dekryminalizacji posiadania marihuany.

W skali całego kraju na razie Hillary Clinton pewnie prowadzi w sondażach, choć poparcie dla niej wykazuje tendencję zniżkową. Według najnowszego sondażu USA Today/Suffolk University zagłosowałoby na nią w prawyborach 41 proc. demokratów. Na drugim miejscu na liście znalazł się właśnie Sanders z 23-procentowym poparciem. Co ciekawe, wiceprezydent Joe Biden mógłby już liczyć na 20 proc. głosów, mimo że oficjalnie nie zgłosił jeszcze swojego udziału w wyborczym wyścigu.

Zmartwieniem Sandersa byłaby tzw. electability, czyli zdolność do odniesienia wyborczego zwycięstwa w wyborach powszechnych z powodu ekstremalnie lewicowych poglądów. Problemem Hillary Clinton jest z kolei ogromny elektorat negatywny. Byłej sekretarz stanu zaszkodziła afera e-mailowa, czyli ujawnienie faktu, że w czasie, gdy kierowała amerykańską dyplomacją, korzystała z prywatnego serwera do rozsyłania służbowej korespondencji, często o kluczowym znaczeniu dla bezpieczeństwa USA. Aż 70 proc. demokratycznych wyborców uważa, że sprawa ta odegra negatywną rolę podczas ogólnokrajowych wyborów.

Joe Trippi, jeden ze strategów Partii Demokratycznej i konsultant kampanii medialnych, uważa jednak, że kandydatura Clinton nie jest zagrożona, a wszelkie opowieści o załamaniu się jej kampanii wkłada między bajki. Przypomina, że zarówno New Hampshire, jak i Iowa nigdy nie przesądzały o ostatecznym wyniku prawyborczego wyścigu. A w stanach, w których decydować się będą losy nominacji, posiada ona ponad 20-procentową przewagę. Trippi przypomina też, że aż 56 proc. demokratycznego elektoratu stanowią kobiety, które z pewnością będą patrzeć przychylniej na przedstawicielkę swojej płci niż na jej konkurentów. Wreszcie – w porównaniu z prawyborami sprzed ośmiu lat, w których Hillary Clinton przegrała z ówczesnym senatorem Barackiem Obamą – była pierwsza dama posiada dużo większe poparcie wśród mniejszości rasowych. Wśród niebiałych demokratów Clinton przegrywa z Sandersem tylko 40–60, podczas gdy w 2008 roku uległa w tej grupie wyborców Obamie w proporcji 20–80.

W cieniu Berniego Sandersa, któremu przypisuje się w kampanii prawyborczej demokratów podobną rolę co Donaldowi Trumpowi wśród republikanów, wyrasta trzeci kandydat – obecny wiceprezydent Joe Biden. Choć jest lubiany ze względu na rzadką u polityków autentyczność i zdolność do obrony własnego punktu widzenia oraz ze względu na tragiczne losy rodziny (stracił w wypadku żonę i córkę, a ostatnio zmarł mu syn), nie miałby dziś wielkich szans na nominację w walce z Hillary Clinton. Programowo bowiem nie odbiega znacząco od tego, co miałaby do zaproponowania jego potencjalna konkurentka. A przede wszystkim – nie jest kobietą, a to one najprawdopodobniej przesądzą o wynikach wyścigu u demokratów.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku

Wśród poważnych konkurentów Hillary Clinton do nominacji Partii Demokratycznej jest przede wszystkim Bernie Sanders, który zyskał sobie poparcie lewicowego, a jednocześnie najbardziej aktywnego skrzydła demokratów.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 955
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 954
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 953
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 952