Wypowiedź została zacytowana na kilkanaście godzin przed planowana wizytą kanclerz Merkel w Pekinie. Dla Niemiec to ważny test europejskiego przywództwa, szczególnie po niedawnych odwiedzinach prezydenta Xi Jinpinga w Wielkiej Brytanii. Londyn samozwańczo mianował się podczas niej najlepszym i największym zachodnim sojusznikiem Chin, co nie zostało zbyt przychylnie przyjęte w Niemczech. Teraz Angela Merkel chce udowodnić, że zna Państwo Środka o wiele lepiej niż David Cameron.
W październiku chińskie ministerstwo handlu zapewniało o wsparciu obozów dla uchodźców objętych opieką przez ONZ kwotą 100 mln juanów (blisko 62 mln zł). Pomoc miała być skierowana do Syrii, Jordanii oraz Libanu. Na przestrzeni ostatniego półwiecza pomoc humanitarna z Chin dla samej Syrii wyniosła ok. 14 mln dolarów (dla porównania Stany Zjednoczone przekazały na ten cel 2,4 mld, Narody Zjednoczone 1,5 mld, a Niemcy ponad miliard dolarów).
Ambasador Clauss sugeruje, by o losie uchodźców zadecydować w szerokim gronie mocarstw z uwzględnieniem także Iranu, Arabii Saudyjskiej oraz Rosji. Według niego Niemcy, decydujące się przyjmować 40 proc. wszystkich migrantów, nie poradzą sobie w pojedynkę z tak dużym i wciąż narastającym wyzwaniem.
Merkel odwiedzi Chiny po raz ósmy. Podczas dwudniowego pobytu odwiedzi poza stolicą także Hefei, główne miasto prowincji, z której pochodzi obecny premier Li Keqiang. W podróży towarzyszy Merkel delegacja przedsiębiorców z m.in. szefem Volkswagena zmagającego się z największym w historii kryzysem wizerunkowym. W ubiegłym roku wymiana handlowa między Niemcami a Chinami osiągnęła rekordowy poziom 154 mld euro, stanowiąc blisko połowę (dokładnie 48 proc.) całego niemieckiej ekonomii skierowanej na Azję.