Specjalne oddziały francuskiej policji RAID odniosły w czwartek spektakularny sukces. Po trwających wiele godzin badaniach prokurator Paryża François Molins ogłosił, że zabity dzień wcześniej w Saint-Denis terrorysta to rzeczywiście Abdelhamid Abaaoud, organizator nie tylko piątkowych zamachów, ale także czterech spośród sześciu ataków, jakim udało się francuskiej policji zapobiec w ostatnich miesiącach.
To jednak nie oznacza końca zagrożenia dla Francji. Przeciwnie, występując w Zgromadzeniu Narodowym, premier Manuel Valls ostrzegł, że „nie może wykluczyć w najbliższym czasie ataku z użyciem broni biologicznej lub chemicznej".
– Znajdujemy się w stanie wojny. Nie wojny, do której nas przyzwyczaiła historia. Nie, wojny nowego typu, zewnętrznej i wewnętrznej, w której terror jest najważniejszym celem i główną bronią – mówił szef rządu.
Chwilę później deputowani przyjęli przytłaczającą większością 551 głosów „za" przy sześciu „przeciw" ustawę o przedłużeniu o trzy miesiące stanu wyjątkowego, w której wprowadzono szereg nowych przepisów pozwalających na skuteczną walkę z terroryzmem. Od tej pory każdy podejrzany będzie mógł być zatrzymany bez postawienia zarzutu na 72 godziny, a nie 24, jak do tej pory. Aresztowani mogą zostać wszyscy podejrzani o przygotowywanie działań wymierzonych w porządek publiczny. Władze będą mogły przeszukać wszystkie lokale bez zezwolenia sądu. Wyjątkiem mają być biura posłów, redakcje gazet i kancelarie adwokackie. W nowych przepisach wycofano możliwość kontroli prasy przez władzę, ale przewidziano natychmiastową delegalizację organizacji wzywających do przemocy lub takich, do których należały osoby aresztowane.
To tylko część zmian. Służby specjalne otrzymały nakaz przygotowania substancji, które mogłyby zneutralizować ewentualny atak chemiczny. Generalna Dyrekcja Policji Narodowej (DGPN) wydała wszystkim funkcjonariuszom polecenie noszenia broni, wraz ze specjalnymi opaskami, także poza czasem służby. Hollande nakazał także zatrudnić 8,5 tys. dodatkowych policjantów.