Do aresztu śledczego trafili ostatnio były wicemistrz olimpijski w wieloboju Andrej Krauczanka oraz kickbokser Iwan Ganin. Ten pierwszy w momencie zatrzymania nawet nie protestował. Wystarczyło, że wcześniej wziął udział w Marszu dla Demokracji, który odbył się w Mińsku.
Stowarzyszenie RAZAM donosi, że rząd zastraszył co najmniej czterdziestu trenerów i zawodników. Kilkunastu wylądowało za kratkami. Według Białoruskiej Fundacji Solidarności Sportowej (BSSF) byli bici i torturowani. Organizacja ta oskarża Narodowy Komitet Olimpijski Republiki Białorusi (NOCRB), na czele którego stoi Łukaszenko, o „przymykanie oka na liczne przypadki dyskryminacji oraz przemocy".
Koszykarka Jelena Lewczenko, która podczas protestów maszerowała w pierwszym szeregu, spędziła w areszcie 15 dni. Nie mogła korzystać z prysznica, strażnicy zablokowali toaletę.
Piłkarz Ilja Szkurin zapowiedział, że za rządów Łukaszenki w drużynie narodowej już nie zagra. Protesty wsparła płotkarka i mistrzyni Europy Elwira Herman, a pod listem nawołującym władze do uznania wyborów za nieważne oraz zwolnienia zatrzymanych podpisało się kilkuset ludzi sportu, m.in. medalistki olimpijskie, pływaczka Alaksandra Hierasimienia i narciarka Hanna Huskowa.
Reżim legitymizują pupile władzy. Młociarz Iwan Cichan został niedawno szefem białoruskiej lekkiej atletyki, bo opozycję poparł jego kolega po fachu Wadim Dziewiatowski. Podobno Łukaszenko z państwowej kasy finansował obu koksiarzom pomoc prawników podczas procesu przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie.