Andrzej Poczobut trafi do łagru. „Do końca mieliśmy nadzieję, że kara przynajmniej zostanie złagodzona”

Nie prosił o ułaskawienie, nie uklęknął przed dyktatorem. Skazany na osiem lat polski dziennikarz po ponad dwóch latach w areszcie trafi do kolonii karnej.

Publikacja: 29.05.2023 03:00

Andrzej Poczobut trafi do łagru. „Do końca mieliśmy nadzieję, że kara przynajmniej zostanie złagodzona”

Foto: PAP/Artur Reszko

Sąd Najwyższy Białorusi zamknął piątkową rozprawę. Andrzej Poczobut, polski dziennikarz i jeden z liderów mniejszości polskiej, od ponad trzech miesięcy czekał na apelację. Odwoływał się od wyroku sądu obwodowego w Grodnie, który oskarżył go o „nawoływania do nienawiści” i „działania godzące w bezpieczeństwo narodowe” i skazał na osiem lat łagrów. Sędzia Ihar Lubawicki utrzymał ten wyrok. Jest objęty sankcjami Unii Europejskiej, wielokrotnie wydawał wyroki polityczne. W lipcu 2021 roku na 14 lat wysłał do kolonii karnej Wiktara Babarykę, niedopuszczonego do wyborów prezydenckich i aresztowanego latem 2020 roku bankiera uważanego wówczas za czołowego rywala Aleksandra Łukaszenki. W czerwcu ubiegłego roku za wierność reżimowi dyktator wręczył mu Order Honoru.

Poczobut został aresztowany jeszcze w marcu 2021 roku. Rozpędzający się wówczas walec represji nie ominął też mieszkających na Białorusi Polaków. Kilku działaczy nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi (ZPB) z szefową organizacji Andżeliką Borys na czele trafiło wówczas za kraty. Cztery działaczki mniejszości polskiej uwolniono w maju 2021 roku i wywieziono prosto z aresztu do Polski. Andżelika Borys wraz z Andrzejem Poczobutem nie zgodzili się na wyjazd z kraju. Borys uwolniono po roku w więzieniu, a na początku kwietnia została oczyszczona z nieprawdziwych zarzutów. Z prośbą o uwolnienie córki do dyktatora zwróciła się mama liderki największej polskiej organizacji na Białorusi.

Poczobut kilkakrotnie odmówił napisania do Łukaszenki listu z prośbą o ułaskawienie. Prokuratorzy Łukaszenki zarzucali Poczobutowi m.in. to, że działania Związku Radzieckiego wobec Polski we wrześniu 1939 roku nazywał „agresją”, tymczasem propaganda Łukaszenki nazywa to „wyzwoleniem”. W październiku ubiegłego roku białoruskie KGB umieściło Poczobuta na liście osób „związanych z działalnością terrorystyczną”.

Czytaj więcej

Swiatłana Cichanouska: Powstanie? Wszystko jest możliwe

– Teraz Andrzeja czeka trudny etap, zostanie przewieziony do kolonii karnej i na razie nie wiemy do jakiej. A są bardzo różne. Najgorsza jest w Nowopołocku, gdzie siedział Wiktar Babaryka (adwokaci nie mają z nim kontaktu od dłuższego czasu, a niedawno pojawiły się informacje, że został mocno pobity – red.), dzieją się tam straszne rzeczy. Musimy monitorować sytuację i pilnować, by Andrzejowi nie stała się krzywda – mówi „Rzeczpospolitej” Marek Zaniewski, przebywający w Polsce wiceprezes ZPB. Twierdzi, że za działalność w imieniu ZPB, czyli „niezarejestrowanej organizacji”, grożą dzisiaj nawet trzy lata łagrów. Mimo to, jak przekonuje, nikt „nie składa rąk”. – Do końca mieliśmy nadzieję, że kara przynajmniej zostanie złagodzona. Zdarzały się takie przypadki nawet w sądzie białoruskim. Mieliśmy też nadzieję, że pod wpływem jakichś działań polskiej dyplomacji ten wyrok ulegnie zmianie, ale niestety, tak się nie stało – mówi „Rzeczpospolitej” Marek Zaniewski, wiceprezes ZPB.

O to, czy polska dyplomacja podejmowała jakieś działania przed wyrokiem reżimowego Sądu Najwyższego, zapytaliśmy rzecznika MSZ. Odpowiedzi w momencie zamknięcia tego wydania „Rz” nie było. – Nieustannie wzywamy do uwolnienia wszystkich więźniów politycznych i zaprzestania represji – komentował MSZ sprawę Poczobuta na Twitterze. Na wyrok zareagował minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. Zapowiedział, że w poniedziałek ogłosi decyzję o wpisaniu na listę sankcyjną kilkuset przedstawicieli reżimu Łukaszenki odpowiedzialnych za represje polityczne, w tym za represje wobec Polaków.

Sąd Najwyższy Białorusi zamknął piątkową rozprawę. Andrzej Poczobut, polski dziennikarz i jeden z liderów mniejszości polskiej, od ponad trzech miesięcy czekał na apelację. Odwoływał się od wyroku sądu obwodowego w Grodnie, który oskarżył go o „nawoływania do nienawiści” i „działania godzące w bezpieczeństwo narodowe” i skazał na osiem lat łagrów. Sędzia Ihar Lubawicki utrzymał ten wyrok. Jest objęty sankcjami Unii Europejskiej, wielokrotnie wydawał wyroki polityczne. W lipcu 2021 roku na 14 lat wysłał do kolonii karnej Wiktara Babarykę, niedopuszczonego do wyborów prezydenckich i aresztowanego latem 2020 roku bankiera uważanego wówczas za czołowego rywala Aleksandra Łukaszenki. W czerwcu ubiegłego roku za wierność reżimowi dyktator wręczył mu Order Honoru.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 801
Świat
Chciał zaprotestować przeciwko wojnie. Skazano go na 15 lat więzienia
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 800
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 799
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 797
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej