Rosyjskie plany wojny budza niepokój w Kiszyniowie. Kreml wysyła niedwuznaczne groźby

Kiszyniów coraz ostrzej reaguje na rosnące naciski ze strony Moskwy. Władze Mołdawii podejrzewają, że nie zrezygnowała ona z planów ekspansji.

Publikacja: 02.01.2023 03:00

Prezydent Maia Sandu odcina się od Rosji

Prezydent Maia Sandu odcina się od Rosji

Foto: OLIVIER DOULIERY/AFP

– Nie ma czego omawiać z państwem agresorem – powiedziała mołdawska prezydent Maia Sandu, tłumacząc, dlaczego nie planuje żadnych rozmów z przywódcami Rosji.

Szefowa mołdawskiego państwa nie pojechała nawet na świąteczny szczyt Wspólnoty Niepodległych Państw w Petersburgu. Prezydent Władimir Putin rozdawał na nim złote pierścienie przywódcom WNP, nie wiadomo, czy zachował ostatni dla Mai Sandu.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Jak „mniejszy brat” wydeptał scieżkę „większemu bratu”

– Kiedy objęłam władzę, to oświadczałam, że chcę konstruktywnych stosunków z Rosją. Po tym jak zaczęła się ta wojna, jakie stosunki mogą być z państwem, które zabija swoich sąsiadów – wyjaśniała Mołdawianka.

Plan wojny

Co najmniej trzykrotnie już fragmenty ukraińskich i rosyjskich rakiet spadały na wioski leżące w pobliżu granicy z Ukrainą. By dotrzeć do miast środkowej Ukrainy, rosyjskie pocisku lecą tuż obok mołdawskiej granicy, choć na początku zmasowanych ataków armia Kremla naruszyła przestrzeń powietrzną Mołdawii.

Ale największy niepokój w Kiszyniowie budzą rosyjskie plany wojny.

– Pytanie nie brzmi, czy Rosja będzie prowadziła dalszy atak na terytorium republiki, a kiedy to nastąpi: na początku roku, w styczniu, lutym czy może później w kwietniu, marcu. Z informacji, jakie posiadamy, wynika, że Rosja zamierza posuwać się dalej – powiedział Aleksandru Musteata, szef mołdawskiej służby wywiadu.

Czytaj więcej

Niemiecki wywiad dostrzega rosnącą aktywność rosyjskich służb specjalnych

Jego zdaniem „istnieje duże ryzyko”, że rosyjska armia mimo wszystko spróbuje przebić lądowy korytarz do swoich wojsk w Naddniestrzu, separatystycznym regionie Mołdawii. Stacjonuje tam do 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy, częściowo jako „misja pokojowa” (by zapobiegać starciom separatystów i Mołdawian), a częściowo jako ochrona ogromnych magazynów amunicji, pozostałych jeszcze z czasów ZSRR.

Jednak po porażkach poniesionych w Ukrainie i wycofaniu się za Dniepr nie wiadomo, jak rosyjska armia mogłaby zaatakować w kierunku Mołdawii. A była ona bez wątpienia jednym z pierwotnych celów inwazji. – Jest kilka scenariuszy – powiedział tylko Musteata. Możliwe, że Rosja cały czas rozpatruje wariant desantu na Odessę i zaatakowania stamtąd w kierunku Naddniestrza.

Obecnie Kreml sam podgrzewa atmosferę, kierując pod adresem Kiszyniowa niedwuznaczne groźby. – Lekkomyślne napychanie tego czy innego kraju zachodnim uzbrojeniem czy rozmieszczenie na jej terytorium natowskich kontyngentów nie dodaje jej bezpieczeństwa i suwerenności, a wręcz przeciwnie – przybliża do katastrofy. Z mołdawskiej ziemi widać wyraźnie smutne doświadczenie Ukrainy – powiedział rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Michaił Gałuzin. W Kiszyniowie natychmiast uznano to za bezpośrednią groźbę.

– To nie jest sprawa Rosji, jaką drogę rozwoju wybrał nasz kraj – powiedziała prezydent Sandu, wyrażając jednocześnie nadzieję, że do końca dekady Mołdawia będzie członkiem Unii Europejskiej. Zarówno Ukraina, jak i Mołdawia otrzymały w czerwcu status kandydatów do UE.

Dokąd iść

Ale bardzo zła sytuacja gospodarcza kraju powoduje rosnące niepokoje społeczne. Manifestacje przeciw spadkowi poziomu życia i rosnącej inflacji bez przerwy odbywają się w stolicy. Kryzys pogłębia zarówno konflikt z Gazpromem o dostarczanie gazu, jak i przerwy w dostawach prądu. Znaczną część energii elektrycznej Mołdawia importowała z Ukrainy, ale zmasowane rosyjskie ataki na ukraińską infrastrukturę cywilną trzykrotnie już prowadziły do prawie całkowitego blackoutu kraju.

Czytaj więcej

Rosjanie chwalą się Iworyjczykiem w grupie Wagnera. Zwerbowany w więzieniu

Ponieważ mołdawscy politycy cały czas podejrzewają, że opozycję wspiera dyskretnie Kreml, zdelegalizowali w końcu sześć telewizji nadających w Mołdawii po rosyjsku za „rozpowszechnianie dezinformacji na temat wojny w Ukrainie”. – To znaczący krok w celu zapobieżenia destabilizacji kraju – wyjaśniała Sandu. Cztery z sześciu tych stacji wcześniej zostało usuniętych z Unii Europejskiej za „ciągłe i skoordynowane działania dezinformacyjne oraz propagandę wojenną”. Ale jednak decyzja Kiszyniowa wywołała gwałtowną debatę w Mołdawii, czy rząd nie posuwa się zbyt daleko i czy nie jest to przejaw państwowej cenzury. Kilka stacji telewizyjnych związanych było z miejscowym prorosyjskim oligarchą Ilanem Szorem. Zamieszany był co prawda w różne skandale korupcyjne, ale obecnie posiada własną partię polityczną i wspiera protesty.

– Eurointegracja to jedyna szansa, nie ma inne możliwości zabezpieczenia wolnego i pokojowego rozwoju, jednocześnie podnosząc poziom życia mieszkańców – mówiła Sandu, która bez przerwy polemizuje zarówno z nim, jak i innymi prorosyjskimi politykami.

– Nie ma czego omawiać z państwem agresorem – powiedziała mołdawska prezydent Maia Sandu, tłumacząc, dlaczego nie planuje żadnych rozmów z przywódcami Rosji.

Szefowa mołdawskiego państwa nie pojechała nawet na świąteczny szczyt Wspólnoty Niepodległych Państw w Petersburgu. Prezydent Władimir Putin rozdawał na nim złote pierścienie przywódcom WNP, nie wiadomo, czy zachował ostatni dla Mai Sandu.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 807
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 806
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 805
Świat
Sędzia Szmydt przyjął prezent od propagandysty. Symbol ten wykorzystuje rosyjska armia
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Świat
Miss USA rezygnuje z tytułu. Powód? Problemy ze zdrowiem psychicznym