W jej skład wchodzili lekarze, chemicy i specjaliści od operacji specjalnych z tzw. Instytutu Kryminalistyki FSB, stwierdziła grupa „Bellingcat", wsparta przez rosyjski portal „The Insider", Fundusz Walki z Korupcją samego Nawalnego oraz zachodnie media: CNN, „Der Spiegel" i „El Pais".
Dziennikarze odkryli również, że nim 20 sierpnia spróbowano otruć rosyjskiego opozycjonistę, oficerowie FSB śledzili go przez cztery lata, od 2017 r. latając za nim po całej Rosji. Najczęściej tymi samymi samolotami co i on. W tym czasie odbyli 47 podróży i odwiedzili wraz z nim 15 miast. Raz omal nie otruli jego żony.
Instrukcja zabijania
Grupa przeanalizowała m.in. setki tysięcy połączeń telefonicznych, wykrywając przy okazji dwie tajne bazy rosyjskiego kontrwywiadu na terenie Moskwy. Wszystkie dane odnaleziono w tzw. otwartych źródłach, czyli mniej lub bardziej ogólnodostępnych bazach danych. – Człowiek, który sprzedaje billingi telefoniczne (na czarnym rynku – red.), nie wie, do kogo one należą. Ty mu podajesz numer, on ci odpowiada: „7 tys. rubli". I to wszystko. (Nielegalny handel billingami) to duży biznes, przede wszystkim pracowników samego kontrwywiadu – wyjaśniał Nawalny, w jaki sposób można w Moskwie zdobyć takie informacje.
W rezultacie ustalono, że na czele grupy stał prawdopodobnie były wojskowy naukowiec, pułkownik kontrwywiadu Stanisław Makaszow. Wcześniej pracował w tajnym laboratorium w Szichanach, gdzie wynaleziono nowiczok. Wszystko wskazuje na to, że był łącznikiem między pozostałą siódemką a ekspertami chemikami pracującymi w Moskwie.
Bezpośrednie dowództwo nad grupą morderców sprawował prawdopodobnie Oleg Tajakin, z wykształcenia lekarz chirurg, który służył też w oddziale wojskowym podporządkowanym kontrwywiadowi. Po otruciu poleciał do Gorno-Ałtajska, a w pobliżu tego miasta znajduje się Instytut Problemów Technologii Chemiczno-Energetycznych. Dwa lata temu ogłaszał on wyprodukowanie „zestawu nano-sorbentów do usuwania śladów broni chemicznej ze skażonych powierzchni".