Jeśli 23 czerwca Brytyjczycy opowiedzą się za wyjściem z Unii Europejskiej, Polska stanie przed podobnym wyzwaniem jak Francja u progu zjednoczenia Niemiec.
Ćwierć wieku temu Francois Mitterrand zdecydował się na utworzenie euro i oddanie znacznej części francuskiej suwerenności narodowej, byle zakotwiczyć potężnego sąsiada zza Renu w zjednoczonej Europie i nie dopuścić do odbudowy przez Berlin wyłącznej strefy wpływów na Wschodzie.
Oś Madryt– Paryż–Rzym
Już za kilka dni Polska być może będzie musiała zacząć rozważać wyrzeczenia podobnej skali, aby nie pozwolić na ucieczkę Niemiec w odwrotnym kierunku – ku Zachodowi.
Brexit oznaczałby radykalną zmianę równowagi sił w Radzie Unii. Eksperci Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) ostrzegają, że niespodziewanie przewagę uzyskałaby w niej trójka trzech dużych krajów – Francja, Włochy i Hiszpania. Państw, które łączy interwencjonizm państwowy, tendencje protekcjonistyczne, a także pokusa powrotu do małej, ale za to bardziej zintegrowanej Wspólnoty budowanej wokół strefy euro. Dziś w Paryżu i Rzymie rządzi lewica i jest całkiem realne, że po niedzielnych wyborach dojdzie ona do władzy także w Madrycie. To jeszcze bardziej skonsolidowałoby sojusz trzech dużych państw południa Europy.
Pałac Elizejski już kilka tygodni temu sygnalizował, że jeśli Wielka Brytania wyjdzie ze Wspólnoty, to prezydent Francois Hollande wystąpi z pomysłem „odnowy projektu europejskiego". Miałaby się ona opierać na dwóch filarach. Najpierw pogłębieniu unii walutowej, w tym powstanie wspólnej polityki fiskalnej, odrębnego budżetu dla Eurolandu i własnego „ministra finansów" w Brukseli, a następnie utworzeniu europejskiej polityki obronnej, ze wspólnym systemem zakupu uzbrojenia i wymianą najbardziej wrażliwych technologii.