Powtórne wybory prezydenckie w Austrii, referendum na Węgrzech w sprawie kompetencji Brukseli oraz spekulacje na temat możliwego referendum w Czechach, o co apeluje prezydent Milosz Zeman – tak wygląda Europa po Brexicie. Na razie uwaga skupia się na Austrii.
Trybunał dmucha na zimne
W dotychczasowej kampanii wyborczej w Austrii Brexit i jego możliwe skutki nie były przedmiotem zainteresowania. Wszystko zmienia jednak decyzja Trybunału Konstytucyjnego, który uznał argumenty prawicowej populistycznej Wolnościowej Partii Austrii (FPÖ) dotyczących nieprawidłowości w szeregu komisji wyborczych.
Jej kandydat Norbert Hofer przegrał w drugiej rundzie z wywodzącym się z ugrupowania Zielonych Aleksandrem van der Bellenem zaledwie 30,8 tys. głosów. W pierwszej turze zdążył zdeklasować kandydatów socjaldemokratów z SPÖ oraz konserwatystów z ÖVP, dwu ugrupowań, które rozdawały karty w austriackiej polityce od dziesięcioleci. To był pierwszy szok. Kolejnym jest unieważnienie przez Trybunał Konstytucyjny drugiej rundy głosowania. Bywało już w przeszłości, że głosowanie powtarzano w poszczególnych okręgach, ale nigdy w skali całego kraju, jak obecnie.
Jak ustalił Trybunał, w wielu komisjach wyborczych liczono głosy niezgodnie z procedurą. I tak głosy korespondencyjne sumowano już w wyborczą niedzielę, a nie dopiero w poniedziałek. W dodatku koperty z tymi głosami otwierano w chwili, gdy komisje nie były kompletne, i istnieje podejrzenie, że w głosowaniu brały udział osoby nieuprawnione, np. cudzoziemcy.
W sumie, badając skargę FPÖ w niektórych tylko okręgach Trybunał doszedł do wniosku, że nieprawidłowości mogły dotyczyć nieco ponad 70 tys. głosów. Jako że jest ich więcej niż liczba głosów przewagi Van der Bellena nad Norbertem Hoferem, druga runda została unieważniona. Przy tym Trybunał Konstytucyjny nie dopatrzył się jakichkolwiek oszustw wyborczych. Poszło jedynie o niezgodne z prawem praktyki. Mało prawdopodobne, aby miały wpływ na wynik wyborów.