Nowy prezydent Francji 15 maja przyjechał do Berlina z planem radykalnego pogłębienia strefy euro. Jednak w piątek w Warszawie Frank-Walter Steinmeier zapewniał: „Jest dla mnie jasne, że Polska jest rdzeniem Europy". Niemiecki prezydent, który powitał kompanię honorową polskim „czołem, żołnierze" i uczestniczył z Andrzejem Dudą w inauguracji Targów Książki" (Niemcy są gościem honorowym), starał się łagodzić kontrowersje, np. dotyczące Trybunału Konstytucyjnego. Oba kraje dzielą jednak głębokie różnice w podejściu m.in. do planu relokacji uchodźców, przyjęcia euro czy roli Donalda Tuska na czele Rady Europejskiej. W niedzielę do Warszawy miał przylecieć szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel, ale przełożył wizytę ze względów osobistych.
O stosunkach polsko-niemieckich „Rzeczpospolita" rozmawia z Konradem Szymańskim.
Rzeczpospolita: Polska intensyfikuje kontakty z Berlinem, bo obawia się, że po zwycięstwie Emmanuela Macrona francusko-niemiecki tandem przejmie inicjatywę w Unii?
Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich w MSZ: Od powołania rządu Beaty Szydło z żadnym partnerem w Europie nie mamy tak intensywnych stosunków, jak z Niemcami. Powody są oczywiste: to nasz kluczowy partner gospodarczy, ale także kluczowy partner dla reformy Unii, najpierw pod kątem politycznym, a być może później także instytucjonalnym. Wynik wyborów we Francji niczego tu nie zmienia.
Po spotkaniu z Macronem kanclerz Merkel po raz pierwszy dopuściła możliwość zmian unijnych traktatów. A teraz pan mówi o zmianach instytucjonalnych. Szykuje się porozumienie w tej sprawie?