Do umieszczenia w sieci wpisu skłoniła Matthijs sprawa 17-letniej Etiopki, która po czterech latach pobytu w Szwecji ma zostać deportowana, ponieważ Szwecja nie uważa Etiopii za kraj niebezpieczny.
"Czułam wielki wstyd. Wstyd związany z należeniem do aparatu państwa, które zdecydowało się deportować 17-letnią Etiopkę po czterech latach spędzonych przez nią w Szwecji, ponieważ jej ojczyzna została uznana za zbyt mało niebezpieczną. Przekazałam jej decyzję, ponieważ jestem jej prawnym opiekunem. Nie możemy już nic zrobić. Nie będzie jej w Szwecji, gdy jesienią zacznie się szkoła" - pisze policjantka.
Matthijs podkreśla następnie, że jej podopieczna zdała do drugiej klasy szkoły średniej i mówi biegle po szwedzku. "Spytała mnie: co będzie z moimi ocenami? Co będzie z moją nauką? Nikt nie czeka na nią w dawnej ojczyźnie. Jej wakacyjna praca, którą wykonuje obecnie w Szwecji, będzie jej jedynym źródłem utrzymania" - podkreśla Matthijs.
Policjantka przyznała, że miała wątpliwości czy powinna pisać o tej sprawie publicznie, z racji funkcji, jaką wykonuje, ale "gdy zobaczyła łzy dziewczyny nie mogła siedzieć cicho".
"Deportujemy dzieci, które zintegrowały się ze szwedzkim społeczeństwem, a jednocześnie przyjmujemy z powrotem ludzi, którzy walczyli w Syrii i którzy przyjeżdżają tu, by zniszczyć nasze bezpieczeństwo. Nie potrafimy doprowadzić do deportacji groźnych przestępców, którzy pozostają w Szwecji, ponieważ gdyby wrócili do ojczyzny, groziłaby im kara śmierci. A przecież życie młodych też jest zagrożone. Nikt nie zagwarantuje im bezpieczeństw w Addis Abebie, Mogadiszu czy Kabulu" - przekonuje Matthijs.