Włochy: Silvio Berlusconi wraca do gry

80-letni miliarder znów najważniejszym politykiem kraju. Wiosną może zostać czwarty raz premierem.

Aktualizacja: 01.08.2017 22:49 Publikacja: 01.08.2017 21:09

Silvio Berlusconi. „Technicznie jest nieśmiertelny” - powiedział o nim osobisty lekarz.

Silvio Berlusconi. „Technicznie jest nieśmiertelny” - powiedział o nim osobisty lekarz.

Foto: shutterstock

Lekarz Silvia Berlusconiego niedawno powiedział, że „technicznie jego pacjent jest nieśmiertelny". I rzeczywiście jeszcze półtora roku temu lider Forza Italia przechodził operację na otwartym sercu, zaś wyroki w sprawie fałszerstw podatkowych i zmuszania nieletniej do seksu pozbawiły go możliwości sprawowania funkcji publicznych przynajmniej do 2019 r. Był więc w politycznym niebycie.

Ale to już przeszłość. Najnowszy sondaż IPSOS daje koalicji ugrupowań prawicowych Forza Italia, Lega Nord i Fratelli d'Italia 35 proc. głosów, zdecydowanie więcej od rządzącej dziś Włochami lewicowej Partii Demokratycznej (26,9 proc.) oraz populistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd (27,6 proc.). Berlusconi ma też nadzieję, że Europejski Trybunał Praw Człowieka odwróci decyzję włoskich sądów i pozwoli mu wziąć udział w wyborach, które mają zostać rozpisane najpóźniej w maju przyszłego roku.

Zły bilans

Berlusconi, który po raz pierwszy był premierem 23 lata temu, a potem jeszcze dwukrotnie stawał na czele rządu, nie pozostawił dobrego wspomnienia.

– Chciał uchodzić za liberała, ale gospodarki na konkurencję nie otworzył. Zaniechał przeprowadzenia reform, wszystko funkcjonowało jak dawniej, a dodatkowo Włochy miały przez niego fatalny wizerunek za granicą i otwarty konflikt z Angelą Merkel – mówi „Rzeczpospolitej" Wolfgango Piccoli, wiceprezes międzynarodowej agencji doradczej Teneo Intelligence. Ale zaraz też dodaje: – Nikt nie zna jak on włoskiej polityki, nikt nie potrafi tak przemawiać do zwykłych ludzi. Jego program wyborczy jest zapożyczony od innych ugrupowań i nie da się go wprowadzić w życie. Ale brzmi atrakcyjnie.

W kraju, którego dług zbliża się do 2,5 bln euro (130 proc. PKB), Berlusconi chce wprowadzić minimalne uposażenie dla najuboższych oraz jednolity, 15-procentowy podatek dla wszystkich. Jak to sfinansuje? – Nie wiadomo.

Proponuje także zaostrzenie polityki wobec imigrantów, których tylko od początku roku dotarło na włoskie wybrzeża przeszło 100 tys. I tak jak pozostali włoscy politycy, obwinia Unię i jej ścisłe rygory finansowe za kłopoty gospodarcze kraju. Wszystkie te hasła są szeroko propagowane przez media należące do kontrolowanej przez Berlusconiego grupy Mediaset.

Władza leży na ulicy

Ale to przede wszystkim zawód Matteo Renzim, centrolewicowym premierem od lutego 2014 do grudnia 2016 r., otworzyło przed Berlusconim szanse na powrót do wielkiej polityki. Przywódca Partii Demokratycznej miał niezwykle ambitne plany, chciał „co miesiąc" przeprowadzić jedną „poważną reformę". Stanęło zasadniczo na liberalizacji rynku pracy, ale nie udało się już m.in. przebudować paraliżującego kraj systemu podatkowego, niewydolnego sądownictwa czy uniezależnić od nacisku polityków telewizji publicznej. Renzi stopniowo stał się też wrogiem Unii i Niemiec, bo te nakazywały mu bezustannie ciąć wydatki państwa, byle powstrzymać wzrost długu i utrzymać w ryzach deficyt publiczny. Skutek: włoski system bankowy znalazł się na skraju bankructwa, a gospodarka, nawet przy lepszej koniunkturze w strefie euro, wzrośnie w tym roku o ledwie 1,3 proc. Włochy mają też najwyższe poza Grecją i Hiszpanią bezrobocie w UE: to zdaniem Eurostatu 11,1 proc. wobec 4,8 proc. w Polsce.

Renzi nie potrafił także powstrzymać narastającej fali emigrantów z Afryki Północnej, tym bardziej że Unia odwróciła się od Włoch i nie chciała przyjąć liczącej się części uchodźców. Lider Partii Demokratycznej, a potem jego następca Paolo Gentiloni starali się więc stopniowo zaostrzać politykę wobec przyjezdnych: w tym tygodniu szef rządu zapowiedział wysłanie do Libii kilku okrętów do walki z przemytnikami. Ale za późno, aby to przyniosło widoczne efekty.

Sygnałem porażki lewicy były czerwcowe wyniki lokalne, w których Forza Italia przejęła władzę w 16 z 22 największych miast kraju, w tym takie tradycyjnie socjalistyczne reduty jak Genua, La Spezia czy l'Aquila.

Ale Włosi okazali się też zmęczeni populistycznym ruchem Pięciu Gwiazd, którego lider Beppe Grillo nie zrobił wiele więcej poza krytykowaniem dotychczasowego „establishmentu". Co prawda na prawicy Berlusconi musi jeszcze ostatecznie pokonać o połowę od siebie młodszego Matteo Salviniego, ale to raczej przesądzone, bo jego Liga Północna nie ma wielkiego wzięcia na południu kraju.

– W tym zestawieniu Berlusconi wielu Włochom wydaje się jedynym umiarkowanym i doświadczonym politykiem – uważa Piccoli.

Rekord świata

We wrześniu miliarder kończy 81 lat. Jeśli stanie na czele rządu, będzie to wyjątkowa sytuacja w demokratycznym świecie: zdaniem Księgi Rekordów Guinnessa jedynym, który dokonał takiego wyczynu, był Morarji Desai, premier Indii w latach 1977–1979.

Tylko czy Włochy stać na powierzenie raz jeszcze władzy człowiekowi, który dba przede wszystkim o własny wizerunek, ale już dużo mniej o zreformowanie kraju?

– Jeśli Berlusconi znów zostałby premierem, i tak musiałby pewne rzeczy kontynuować, w szczególności restrukturyzację sektora bankowego. Można natomiast mieć poważne wątpliwości, czy zrobiłby coś więcej, np. w sprawie podatków – przyznaje „Rz" Etore Greco, wiceszef Włoskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Ale zdaniem Wolfganga Piccoli, nawet jeśli Włochy bardzo potrzebują reform, to nie grozi im natychmiastowe bankructwo.

– Trudne czasy przyjdą, gdy Europejski Bank Centralny (na którego czele stoi Włoch Mario Draghi – red.) wycofa się z polityki poluzowania kredytów. Ale to zajmie jeszcze dużo czasu – uważa wiceszef Teneo Intelligence.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1169
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1168
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1167
Świat
Ilu rosyjskich żołnierzy zginęło w 2024 roku? Rekordowe dane
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1166
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku