W Brukseli do tej pory zachowywano spokój, bo najbardziej prawdopodobny scenariusz po zapowiedzianych na 4 marca wyborach zakładał utworzenie w nowym parlamencie centro-prawicowej koalicji Forza Italia (może liczyć na 16 proc. głosów), Ligi Północnej (14 proc.) i ultrakonserwatywnej partii Bracia Włosi (5 proc.). Jednak w Rzymie coraz głośniej mówi się o narastającym konflikcie między liderami dwóch pierwszych ugrupowań – Silviem Berlusconim i Matteo Salvinim.
– Dzieli ich bardzo wiele – przyznaje „Rz" Ettore Greco, wiceszef Włoskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. – Mają zupełnie odmienne programy i nawet jeśli utworzyliby wspólny rząd, to nie przeprowadziłby on potrzebnych Włochom reform. Problemem są też personalia – ze względu na wyroki sądowe Berlusconi nie mógłby zostać premierem, zaś jego kandydat i obecny szef europarlamentu Antonio Tajani nie byłby do zaakceptowania przez Salviniego, który jest bardzo sceptyczny wobec integracji – dodaje.