Amerykanie obawiają się, że wkrótce stracą możliwość adopcji sierot z Rosji. Wszystko przez 33-letnią mieszkankę Tennessee, która pół roku po adoptowaniu 7-letniego rosyjskiego chłopca, stwierdziła, że nie chce go jednak wychowywać i wysłała go samego samolotem przez ocean do moskiewskiego Ministerstwa Edukacji.
„Po tym, gdy dałam temu dziecku wszystko, co najlepsze, z przykrością muszę stwierdzić, że dla bezpieczeństwa mojej rodziny, przyjaciół i mojego własnego… nie chcę już dłużej być rodzicem tego dziecka. A ponieważ jest z Rosjaninem, odsyłam go pod waszą opiekę” – napisała Torry Ann Hansen w liście, który miał przy sobie odrzucony chłopiec. Amerykanka dodała, że „dziecko jest psychicznie niezrównoważone. Jest agresywne i ma wiele problemów psychopatycznych”.
Na lotnisku mały Artiom został odebrany przez wynajętego przez Internet kierowcę. – Chłopiec wyglądał dobrze. Rozmawialiśmy, śpiewaliśmy sobie. Dopiero gdy utknęliśmy w korku przed ministerstwem, zaczął płakać – opowiadał CNN Artur Lukjanow, który twierdzi, że odbierając chłopca nie miał pojęcia, iż właśnie został on porzucony przez rodzinę zastępczą. Nancy Hansen, matka Amerykanki, tłumaczyła reporterom, że jej córka naprawdę chciała stworzyć chłopcu pełen miłości dom. Jak opowiada, gdy we wrześniu Artiom przyjechał z położonego na dalekim wschodzie Rosji sierocińca do domu w Ameryce był na początku bardzo szczęśliwy. Potem jednak, gdy nie pozwalano mu się bawić lub zabierano gry wideo, miał krzyczeć, bić i opluwać swoją nową matkę. – Narysował nawet nasz płonący dom i mówił, że spali nas wszystkich. Coś takiego musi sprawić, że zaczynasz się bać o swoje bezpieczeństwo – opowiada Nancy Hansen, cytowana przez telewizję CBS. Jej córka uznała więc, że została oszukana przez władze sierocińca, które zapewniały, że chłopiec jest zdrowy fizycznie i psychicznie, i odesłała go do Rosji.
Zachowanie Amerykanki, przez którą mały Artiom stracił już drugą rodzinę, wzburzyło Rosjan. Szef MSZ Siergiej Ławrow oświadczył, że wszelkie adopcje przez rodziny z USA powinny zostać zamrożone, dopóki Moskwa i Waszyngton nie zawrą międzynarodowej umowy w sprawie obowiązków rodziców zastępczych. – Jak możemy pociągnąć do odpowiedzialności osobę, która złamała prawa rosyjskich dzieci za granicą? – pytał z kolei rzecznik praw dziecka. – Gdybyśmy mieli porozumienie w sprawie adopcji, wówczas mielibyśmy również prawne środki do ochrony rosyjskich dzieci poza granicami – dodał Paweł Astachow.
Jak poinformowała agencja Associated Press Departament Stanu zamierza w przyszłym tygodniu wysłać do Moskwy delegację na wysokim szczeblu, by omówić incydent i możliwość przyjęcia porozumienia w sprawie adopcji. – Jesteśmy gotowi do rozmów o dwustronnej umowie, która sprawiłaby, że tego typu incydenty nie będą już mogły się wydarzyć – zapowiedział ambasador USA w Moskwie John Beyrle.