Pierwsze w tym roku sondaże potwierdzają, że Niemcy nie dają się zwieść retoryce lewicowej socjaldemokracji i pozostają wierni coraz mniej konserwatywnemu i kierującemu się w kierunku środka ugrupowaniu kanclerz Angeli Merkel, CDU. Partia ta ma obecnie 13 punktów procentowych przewagi nad głównym rywalem, jakim są socjaldemokraci z SPD. – Bardzo prawdopodobne, że SPD i jej naturalny partner koalicyjny, Zieloni, nie zdobędą większości parlamentarnej, wobec czego najbardziej realnym rozwiązaniem wydaje się utworzenie tzw. wielkiej koalicji, a więc CDU/CSU z SPD – mówi prof. Gerd Langguth, politolog związany z CDU.
Tak więc wszystko wskazuje na to, że kanclerz Angela Merkel będzie rządzić Niemcami przez co najmniej 12 lat, o dwa krócej niż pierwszy powojenny kanclerz Konrad Adenauer i cztery mniej niż jej mentor Helmut Kohl. Takie oceny znaleźć już można w niemieckich mediach. Większość z nich nie ma wątpliwość, że za dziewięć miesięcy Angela Merkel wygra trzecie już w swym życiu wybory parlamentarne, co zapewni jej kolejną kadencję.
To ta sama Merkel, którą magazyn „New Statesman" nazwał przed rokiem „najbardziej niebezpiecznym przywódcą" i przed którą amerykański „Newsweek" nieco wcześniej ostrzegał na stronie tytułowej „Achtung. It's Angela", nie mówiąc już o skandalicznych porównaniach Merkel do Hitlera w mediach greckich i innych krajów południa Europy. Merkel, która nie ma najlepszych relacji z Paryżem Francois Hollande'a, i Merkel, która robi wszystko, aby obywatele jej kraju nie zostali zmuszeni do ponoszenia finansowych kosztów ratowania wspólnej waluty.
Dwie trzecie obywateli jest zdania, że rząd kanclerz Merkel koncentruje się na pospiesznym załatwianiu bieżących spraw i nie myśli o przyszłości. Czołowy projekt obecnego rządu, jakim jest rezygnacja z energii atomowej oraz rozwój energii odnawialnej, popiera obecnie zaledwie dwóch na pięciu obywateli. Co gorsza, niemal połowa Niemców nie zmieniła swego przekonania od czasów funkcjonowania obecnego rządu i prezentuje pogląd, że zajmuje się on głównie zaspokajaniem żądań licznych lobby i grup nacisku.
To spuścizna po pierwszych decyzjach rządu zmniejszenia podatku VAT na usługi hotelarskie wymuszonych przez partnera koalicyjnego FDP. Partia ta otrzymała wcześniej 1,1 mln od koncernu hotelarsko-restauracyjnego Mövenpick. Wyborcy nie zapomnieli też licznych nawoływań byłego szefa FDP, a nadal ministra spraw zagranicznych Guida Westerwellego, który zamierzał reformować Niemcy w oparciu o zasady neoliberalizmu. I to w czasie gdy idea ta skompromitowała się w następstwie krachu światowej piramidy spekulacji finansowych. Jeżeli nic się nie zmieni, FDP nie będzie w stanie przekroczyć 5-proc. progu wyborczego.