Smutek klasy średniej

Druga kadencja Obamy nie zapowiada się radośnie dla klasy średniej, filaru demokracji

Aktualizacja: 13.01.2013 11:06 Publikacja: 13.01.2013 11:00

Smutek klasy średniej

Foto: ROL

Korespondencja z Nowego Jorku

Kiedy cztery lata temu w samym środku wielkiej recesji Barack Obama przejmował władzę w Białym Domu, miliony Amerykanów patrzyło z nadzieją w przyszłość. To normalny nastrój towarzyszący niemal każdej inauguracji kolejnej prezydenckiej kadencji. 20 stycznia, gdy Obama zostanie zaprzysiężony na kolejne cztery lata, trudno już będzie wykrzesać podobną falę optymizmu, czy wręcz entuzjazmu, co cztery lata temu.

Aż 82 proc. badanych Amerykanów spodziewa się w ciągu najbliższych 12 miesięcy wzrostu podatków, 68 proc. wyższych wskaźników przestępczości, a 65 proc. – kolejnego roku kłopotów gospodarczych.

Ekonomiści wskazują jednak na światełko w tunelu. Ożywił się rynek nieruchomości i ceny domów wreszcie zaczęły rosnąć. Amerykanie zaczęli też kupować więcej nowych samochodów. Zdaniem ekspertów pozytywne skutki tego trendu zaczną być odczuwane już w drugiej połowie tego roku. Ale powrót do normalności zajmie dużo więcej czasu. Jeśli w ogóle do tego dojdzie.

W USA kurczy się bowiem klasa średnia, będąca filarem amerykańskiej demokracji. Według Pew Research Center w 1971 r. 61 proc. amerykańskich gospodarstw domowych posiadało dochody pozwalające na zaliczenie ich do grupy rodzin o średnich zarobkach. Dziś jest to już tylko 51 proc. W latach recesji wartość gospodarstw domowych zmniejszyła się o astronomiczną sumę 19 bln dol., głownie z powodu spadku cen nieruchomości.

To konsekwencja kryzysu gospodarczego i głębokiego załamania na rynku zatrudnienia. Tylko podczas recesji 2008–2009 zlikwidowano w USA ponad 8 milionów miejsc pracy. Aż 60 proc. z nich stanowiły średnio lub wysoko opłacane zajęcia.

Rządowe statystyki dotyczące bezrobocia na poziomie 7,8 proc. nie mówią wszystkiego o kondycji rynku pracy. Nie uwzględniają ludzi, którzy aktywnie zaprzestali poszukiwania stałego zatrudnienia. Faktyczna liczba bezrobotnych jest w USA dużo wyższa. Z danych Bureau of Labor Statistics wynika, że ponad jedna czwarta spośród 190 milionów Amerykanów w wieku produkcyjnym (od 16 do 64 lat) nie miała w listopadzie żadnego zajęcia. W tej grupie znajdowali się oczywiście uczniowie i studenci, ale i tak faktyczny odsetek bezrobocia był co najmniej dwukrotnie wyższy od oficjalnego.

– USA wciąż znajdują się w szoku ekonomicznym, ponieważ wciąż tak wielu ludzi jest bez pracy – uważa Bob Baur, główny ekonomista w firmie Principal Global Investors. Gospodarka tworzy co prawda nowe etaty, ale w wolnym tempie.  W grudniu przybyło ich 155 tys. Dla gospodarki oznacza to zysk netto rzędu 65 tysięcy, bo dla zwykłego zrekompensowania wzrostu populacji potrzebnych jest miesięcznie 90 tys. nowych miejsc pracy. W tym tempie powrót do poziomu zatrudnienia sprzed recesji zajmie wiele lat. Ekonomiści przewidują, że proces wychodzenia z kryzysu finansowego, który rozpoczął się w 2007 r., potrwa przynajmniej do 2015 r. i może przedłużyć się do 2019.

Także w 2013 r. wzrost PKB w USA wyniesie niewiele ponad 2 proc. To za mało, aby zapewnić umiarkowany przyrost miejsc pracy. A zagrożeniem dla klasy średniej jest także spadek realnych dochodów.

Połowa Amerykanów uważa, że ich kraj najlepsze ma już za sobą

Wzrost zarobków od kilku lat nie nadąża za wzrostem cen. Rezultatem jest pauperyzacja. W 2011 r. średni dochód gospodarstwa domowego (mediana) wynosił 49 103 dol. i po uwzględnieniu wskaźnika inflacji znajdował się na podobnym poziomie co w 1989 r. W porównaniu z 2000 r. realne dochody amerykańskiej rodziny są dziś niższe o blisko 4 tys. dol. A trzeba pamiętać, że przy zastosowanej metodologii połowa rodzin miała dochody niższe niż 49 tys. dolarów.

Co więcej, z prognoz wynika, że może być to kolejny rok spadku płac realnych. John Silva, główny ekonomista banku Wells Fargo, przewiduje, że wynagrodzenia w 2013 roku wzrosną w granicach 1,9–2,1 proc., ale jednocześnie ceny detaliczne pójdą w górę o 2,1–2,4 proc. Według prognoz mają drożeć m.in.  żywność, czynsze, transport lotniczy, koszty wyższej edukacji, opłaty spedycyjne i skarbowe. Benzyna może nieco stanieć, ale nastąpi to po dwóch latach rekordowo wysokich cen.

W budżety gospodarstw domowych już uderzyło wygaśnięcie obowiązującej przez ostatnie dwa lata tymczasowej obniżki podatku emerytalnego (odpowiednika składki na ZUS) o 2 proc. Statystyczna rodzina, o rocznym dochodzie 50 tys. dolarów, będzie musiała oddać fiskusowi dodatkowy tysiąc dolarów.

Lata kryzysu nauczyły miliony ludzi ostrożności, co stanowi dodatkowy hamulec dla gospodarki opierającej się na popycie wewnętrznym. – Nie mogę już sobie pozwolić na żadne podwyżki – mówi „Rz" Mary Hausner, 30-letnia nauczycielka z New Jersey, której mąż od roku nie może znaleźć pracy – nawet nie chcę myśleć o tym, co będzie, jak podrożeje np. ubezpieczenie zdrowotne, benzyna czy rachunek za wodę. Jej budżet jest napięty dosłownie do ostatniego centa.

Proces wychodzenia z kryzysu gospodarczego jest niezwykle powolny i gospodarka tworzy nowe miejsca pracy w tempie, które nie pozwala na szybki powrót do stanu sprzed recesji lat 2008–2009. Nakłada się to na spór o klif fiskalny i bombę zegarową w postaci gigantycznego długu publicznego.

Po raz pierwszy w historii badań opinii publicznej Amerykanie przestali wierzyć, że standard życia kolejnej generacji będzie wyższy niż w przypadku rodziców. W niedawnym sondażu dziennika „USA Today" i Instytutu Gallupa 50 proc. Amerykanów uważa, że ich kraj najlepsze lata ma już za sobą.

George Friedman, szef prywatnego instytutu wywiadowczego Stratfor, w swojej najnowszej ekspertyzie („The Crisis of the Middle Class and American Power") widzi w kryzysie klasy średniej poważne zagrożenie dla globalnej roli USA. Wskazuje  zasadniczą zmianę, jaka zaszła w ciągu minionego półwiecza. W latach 50. i 60. dochody na poziomie średniej krajowej pochodziły najczęściej od jednego członka rodziny, zazwyczaj mężczyzny. Kobieta zajmowała się zwykle wychowaniem dwójki lub trójki dzieci. Mimo to zarobki męża pozwalały na kupno (na kredyt) niewielkiego domu i utrzymanie dwóch aut – nowego i używanego. I jeszcze rodzina mogła wybrać się na wakacje lub odłożyć coś na czarną godzinę.

Dziś amerykańskie gospodarstwo domowe o średnich dochodach nie mogłoby sobie na to pozwolić. A w wielu wypadkach osiągnięcie standardu życia porównywalnego z latami powojennymi wymaga dwóch solidnych dochodów obu małżonków.

Amerykańskie społeczeństwo nigdy nie było egalitarne, powszechnie akceptowano różnice dochodów i posiadanego majątku – pisze Friedman, dodając, że z drugiej strony zawsze zakładano, że nawet jeśli niektóre jednostki dorabiają się znacznie szybciej, to podnosi się także struktura zamożności pozostałych. A teraz jesteśmy świadkami strukturalnych zmian, które powodują, że klasa średnia, bynajmniej nie z powodu lenistwa czy głupoty, stacza się w dół, jeśli chodzi o poziom życia – uważa szef Stratforu.

Friedman ostrzega przed długofalowymi konsekwencjami tego procesu. Jego zdaniem USA, tracąc klasę średnią, stracą jeden z filarów swojej geopolitycznej potęgi. Tą opinię podzielają także i inni Amerykanie. Aż 57 proc. badanych uważa, że 2013 rok będzie kolejnym, w którym rola USA będzie słabła.

Korespondencja z Nowego Jorku

Kiedy cztery lata temu w samym środku wielkiej recesji Barack Obama przejmował władzę w Białym Domu, miliony Amerykanów patrzyło z nadzieją w przyszłość. To normalny nastrój towarzyszący niemal każdej inauguracji kolejnej prezydenckiej kadencji. 20 stycznia, gdy Obama zostanie zaprzysiężony na kolejne cztery lata, trudno już będzie wykrzesać podobną falę optymizmu, czy wręcz entuzjazmu, co cztery lata temu.

Pozostało 94% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017