Jednak w takiej sytuacji podejmowanie jakichkolwiek pochopnych decyzji, a nawet deklarowanie zakończenia misji irackiej w konkretnym terminie, byłoby politycznym błędem. Dla islamskich terrorystów każda oznaka słabości, każda chwiejność przeciwnika jest triumfem. Wielu polityków państw zachodnich, zabiegając o głosy wyborców, jest gotowych posunąć się bardzo daleko w swojej kapitulanckiej retoryce. Dotyczy to w największej mierze europejskiej, pacyfistycznej lewicy. Hiszpański premier Jose Luis Zapatero czy słynny deputowany do Izby Gmin George Galloway (znany ze swojej przyjaźni z Saddamem Husajnem i wsparcia dla Hezbollahu) położyli wielkie zasługi w wojnie z terroryzmem - niestety, dla drugiej strony konfliktu. W Polsce, paradoksalnie, najgłośniejszymi zwolennikami natychmiastowego wyprowadzenia polskich żołnierzy z Iraku są politycy prawicowej Ligi Polskich Rodzin.
Islamscy radykałowie wykorzystują takie postawy bezwzględnie i cynicznie: tuż przed wyborami prezydenckimi w USA w 2004 roku Osama bin Laden oferował na jednej ze swoich osławionych taśm "spokój" tym stanom, które zagłosują przeciwko George'owi W. Bushowi.
Zamiast więc debatować na temat daty wyjścia z Iraku, polscy politycy powinni się skupić na zapewnieniu zarówno naszym wojskowym, jak i cywilom jak najlepszej ochrony. Przeniesienie Ambasady RP do bezpieczniejszej zielonej strefy w Bagdadzie staje się sprawą pilną. Podobnie jak wzmocnienie działań kontrwywiadowczych. W tym kontekście decyzja szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoniego Macierewicza o wzięciu urlopu i udziale w wyborach do Sejmu jest co najmniej dyskusyjna.