– Chodzi nam o dodatek pielęgnacyjny. Czasu jest mało, średnia wieku członków naszego stowarzyszenia wynosi 83 lata – tłumaczył wczoraj „Rz” Leonard Cywiński, wiceprzewodniczący Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych.
Związek liczy 16 tysięcy członków. Ich liczba maleje z dnia na dzień. – Najwyższy czas na to, aby niemieckie władze uznały racje tej grupy ofiar – mówi Stefan Hambura, pełnomocnik związku. W imieniu jego członków domaga się 410 euro miesięcznego dodatku pielęgnacyjnego dla każdego z poszkodowanych.
– Uzyskanie jakichkolwiek świadczeń od rządu niemieckiego graniczy z niemożliwością. Niemcy nie godzą się na podobne propozycje z Izraela – powiedział nam wczoraj jeden z przedstawicieli środowiska żydowskiego w Berlinie.
Rozmowy na ten temat wykluczył w czasie niedawnej wizyty w Izraelu Peer Steinbrück, szef resortu finansów. Niemcy podkreślają też, że sprawa świadczeń finansowych dla wszystkich kategorii ofiar została zakończona wraz z wypłatą w tym roku ostatnich pieniędzy przez Fundację Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość. Odbiorcami były w większości ofiary pracy niewolniczej i przymusowej, ale nie pominięto także więźniów obozów hitlerowskich. Wypłacono im po 6700 euro na osobę.
Leonard Cywiński traktuje te pieniądze jako dobrowolny humanitarny gest Niemców, który nie ma nic wspólnego z obecnymi żądaniami. Przypomina, że jego związek domagał się bezskutecznie od poprzedniego rządu RP rozpoczęcia rozmów z Berlinem na temat dodatkowych świadczeń.