Serbia ruszyła do urn, wygrał Tadić

Serbowie oszaleli. Tańcom, śpiewom i fajerwerkom na cześć Borisa Tadicia nie było w nocy końca. Tylko ultranacjonalista Tomislav Nikolić chyba nie wierzył, że przegrał

Aktualizacja: 04.02.2008 09:18 Publikacja: 03.02.2008 20:51

Serbia ruszyła do urn, wygrał Tadić

Foto: AFP

Siedziba Partii Radykalnej w Belgradzie. Pod ścianą korytarza dziesiątki zwolenników Tomy, jak mówią na Tomislava Nikolicia. W klapach marynarek znaczki ze zdjęciem Vojislava Szeszelja, zbrodniarza sądzonego w Hadze. Obok co chwila przebiega 8-letni chłopiec. Tak jak deputowani, na znaczku przypiętym do sweterka ma napis: “Wolność dla Vojislava Szeszelja”. – Robi mi się niedobrze. To jakaś paranoja. Muszę stąd wyjść – mówi dziennikarka serbskiego radia publicznego i przepycha się do wyjścia. Inni dziennikarze też pokazują znaczki i szepczą. Chyba nie ma tu takiego, który chciałby Nikolicia na prezydenta.

Nagle poruszenie. Do siedziby radykałów przyjechała żona Szeszelja. Ubrana na czarno kroczy jak dama, a wszyscy jej się kłaniają. Za chwilę korytarzem przejdzie Luka Karadżić, brat najbardziej poszukiwanego przez trybunał w Hadze zbrodniarza wojennego.

Elena Pavlovska, młoda Serbka z burzą jasnych kręconych włosów, też ma znaczek przypięty do bluzki. – Szeszelj to wielki lider i patriota. Walczy z trybunałem w Hadze, by nie tylko udowodnić swoją niewinność, ale też, by bronić niewinności Serbii. Jest symbolem totalnej niesprawiedliwości – mówi. Nikolicia poznała wiele lat temu i zauroczona zapisała się do partii. – Potrzebujemy prezydenta, który pokaże prawdziwą twarz Serbii i udowodni, że nie jesteśmy rebeliantami, ale ofiarami propagandy. Nikolić taki jest – mówi z przekonaniem. Do ostatniej chwili, gdy zamykaliśmy to wydanie “Rz”, wierzyła w zwycięstwo Tomy, który wciąż oficjalnie jest zastępcą Szeszelja w partii. Wstępne wyniki były jednak nieubłagane – 51 procent dla Tadicia, 47 dla Nikolicia. – Gratuluję – powiedział swojemu przeciwnikowi ultranacjonalista.

Boris Tadić pęka z dumy. To on – w przeciwieństwie do Nikolicia, który chciał zbliżenia z Rosją – obiecał Serbom Unię Europejską. – Serbia pokazała swój wielki demokratyczny potencjał – cieszył się wczoraj wieczorem. Jego zwolennicy wylegli na ulice, wymachując flagami UE. – Wygraliśmy! – słychać było w Belgradzie. Gordana Kolendić-Videnović, prawniczka z Belgradu, nie miała wątpliwości, na kogo głosować. – Nie ma innej opcji. Europa to nasza szansa. Wreszcie będziemy mogli normalnie podróżować – mówi.

Wejścia do UE chce aż 75 procent Serbów. Ale jednocześnie narasta w nich coraz większy żal, że nikt ich nie rozumie. Są rozczarowani i sfrustrowani, bo Europa nie daje im żadnego sygnału. Dlatego tak wielu głosowało na Nikolicia. – Serbowie tracą cierpliwość. Zachód nie do końca rozumie brzemię, z jakim po odsunięciu Miloszevicia od władzy rozpoczęliśmy proces transformacji. A to brzemię to pięć wojen, międzynarodowe sankcje i bombardowania NATO. Ich konsekwencje odczuwamy do dziś – tłumaczy Zoran Sekulić, szef prywatnej agencji prasowej Fonet.

W Belgradzie jakby czas zatrzymał się w miejscu. Co trzeci samochód to stare jugo lub zastava (nowe można kupić za 4 tys. euro), a telefony z obracaną tarczą wcale nie trafiły do lamusa. Stare trolejbusy przypominają klimat Ukrainy. W kraju kwitnie korupcja. Lokalne władze rekwirują np. każdy źle zaparkowany samochód, a za jego wykup trzeba zapłacić 1/3 średniej pensji. Ludzie narzekają na zarobki i drożyznę w sklepach. I na Czarnogórców, którzy zaczęli wykupywać mieszkania w Serbii i ceny gwałtownie skoczyły w górę. Choć nie brak McDonaldów i szklanych siedzib zagranicznych firm, to Serbowie i tak zdają sobie sprawę, że ich kraj jest opóźniony. W końcu transformacja zaczęła się tu najpóźniej ze wszystkich państw bloku wschodniego – dopiero w 2001 roku.

Zachód nie rozumie, ile wysiłku wymagało w Serbii rozpoczęcie transformacji – uważa większość mieszkańców kraju

– Gdy przyjechałam tu 30 lat temu, było tu tak, jak dziś jest w Polsce. A teraz jest tak jak w Polsce w latach 80. Serbia znalazła się w próżni. Co z tego, że mówi o niej cały świat, jak ona nic z tego nie ma? – pyta Polka Małgorzata Jasińska-Srdić, która osiedliła się tu i nie chce już wracać do Polski. Dodaje, że jej dzieci mają polskie paszporty i mogą swobodnie podróżować, ale wielu młodych ludzi nigdy nie było za granicą.

Ulica Kneza Milosza w centrum Belgradu. Siedziba premiera, kilka ministerstw i ambasady. Między nimi dwa wielkie, wielopiętrowe gmachy serbskiej armii. Domy widma z lejami po bombach. Bez szyb i ścian frontowych, z setką zwisających kabli i wystających drutów. Podobna ruina straszy kilka przecznic dalej. To dawna siedziba serbskiej telewizji, po której dziś latają tylko gołębie. 23 kwietnia 1999 roku samoloty NATO niemal zrównały ją z ziemią. Dziś obok stoi tablica pamiątkowa z nazwiskami 16 osób, które wtedy zginęły. “Zaszto?” – taki napis umieścili na niej Serbowie. Do dziś nie rozumieją, dlaczego Amerykanie wtedy uderzyli. Ani dlaczego chcą im zabrać Kosowo.

Dragan, 43-latek, który żyje m.in. z handlu mieszkaniami (“Kupuję nowe za 40 tys. euro, a potem sprzedaję za 80 tys.”) doskonale pamięta tamten czas. Jego żona była wtedy w ciąży, a on został zmobilizowany. Wysłali go na chorwacką granicę. Siedział tam przez dwa miesiące. – W Belgradzie mieszkaliśmy naprzeciwko hotelu Jugosławia. Na jedną noc żona pojechała do swoich rodziców. Tej nocy bomby spadły na hotel. 200 metrów od naszego domu! – wspomina. Ameryki i UE nienawidzi do dziś: – 20 lat temu nienawidziłem komunistów. A teraz, gdy słyszę hasło “Ameryka”, dostaję drgawek. Mój dziadek mawiał: jak masz jednego wroga, to na całe życie. A UE jest taka sama. Robi to, co Ameryka jej każe.

Teraz Ameryka kazała odebrać Serbii Kosowo. – Naszą ziemię, na której ginęli nasi królowie! I nikt nam nie wytłumaczy dlaczego. A gdyby nagle Rosjanie chcieli zabrać Polsce kawałek ziemi tylko dlatego, że dziesięć lat temu jakiś polski polityk prowadził złą politykę? Czy Polska by się na to zgodziła? – pyta, podnosząc głos.

Dragan Czedić, technik-mechanik w średnim wieku, aż macha rękami ze złości. – Zachód nas rozczarował. Nigdy nie zapomnimy tamtych bombardowań. Każdy w Serbii to powie. Ale bez UE nie damy sobie rady. Dlatego chciałem, żeby prezydentem został Boris Tadić – mówi.

To dobrze dla Serbii, że wygrał Tadić. Serbowie pokazali, że ważna jest dla nich integracja z UE. Ale – jeśli wstępne wyniki się potwierdzą – Tadić będzie musiał wyciągnąć lekcje z tych wyborów. Jego przewaga jest minimalna, a to znaczy, że połowa narodu, nie popiera jego polityki. Każdy Serb był rozdarty w tych wyborach. Z jednej strony chcemy szybkiej integracji z UE (choć głownie tylko z powodu swobodnego podróżowania), z dru- giej nie chcemy oddać Kosowa. Żaden kraj w Europie nigdy nie znalazł się pod taką presją. Gdybyśmy losowo wybrali dziesięć krajów i spytali, czy dobrowolnie oddałyby 1 procent swojego terytorium, postukałyby się w głowę i wysłały nas do szpitala dla psychicznie chorych. Proszę spytać, co by zrobiły polskie władze. Albo brytyjskie, gdyby ich zapytać, ilu Brytyjczyków mieszka na Kajma- nach. Odpowiedzieliby, że to nieistotne, bo wyspy i tak są brytyj- skie. A Kosowo jest częścią chrześcijańskiej Serbii bez względu na to, ilu muzułmańskich Albańczyków tam mieszka. Tymczasem Zachód chce nas go pozbawić.

I właśnie dlatego Tomislav Nikolić zyskał w tych wyborach tak duże poparcie. Nie dlatego, że ludzie darzą go sympatią. Ale dlatego, że on chce bronić Kosowa.

Komitet Wyborczy Borisa Tadicia

www.boristadic.org

Siedziba Partii Radykalnej w Belgradzie. Pod ścianą korytarza dziesiątki zwolenników Tomy, jak mówią na Tomislava Nikolicia. W klapach marynarek znaczki ze zdjęciem Vojislava Szeszelja, zbrodniarza sądzonego w Hadze. Obok co chwila przebiega 8-letni chłopiec. Tak jak deputowani, na znaczku przypiętym do sweterka ma napis: “Wolność dla Vojislava Szeszelja”. – Robi mi się niedobrze. To jakaś paranoja. Muszę stąd wyjść – mówi dziennikarka serbskiego radia publicznego i przepycha się do wyjścia. Inni dziennikarze też pokazują znaczki i szepczą. Chyba nie ma tu takiego, który chciałby Nikolicia na prezydenta.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017