Dość atmosfery chłodu. O sprawach, które budzą emocje, możemy rozmawiać ludzkim językiem – przekonywał premier Tusk. Rosyjski prezydent delikatnie potakiwał. Namawiał, by nie dramatyzować spornych spraw. – Problemy, które się pojawiły w naszych wzajemnych stosunkach w ostatnich latach, nie były podyktowane chęcią urażenia naszych partnerów. Przywrócenie partnerskiego dialogu pozwoli nam znaleźć rozwiązanie każdego problemu – mówił. Tylko przez chwilę, gdy z ust szefa polskiego rządu padły słowa o wolności jako największym darze człowieka, na niewzruszonej twarzy Władimira Putina dał się zauważyć lekki grymas.
Potem jednak to on sam – według relacji Tuska – nawiązał do bolesnej historii, która dzieli oba kraje, w tym do Katynia. Usłyszał od polskiego premiera, że problem rozliczenia się z własną historią to przede wszystkim sprawa Rosjan.Chociaż lody między Moskwą a Warszawą zaczęły topnieć, to wyraźnych różnic zdań nie udało się przezwyciężyć. Putin potwierdził, że nie jest entuzjastą planów rozmieszczenia w Europie baz amerykańskiej tarczy antyrakietowej. – Ale uznał prawo Polski do decydowania, jakie instalacje obronne znajdą się na jej terytorium – relacjonował Tusk. Zasugerował, że rysuje się pole kompromisu: Warszawa jest bowiem gotowa na rozmowę o ewentualnych rosyjskich kontrolach instalacji. Nie ma mowy o tym, by na terenie baz mogli przebywać „oficerowie państw trzecich”, ale niewykluczone są inspekcje czasowe.
Pat trwa też w sprawie gazociągu północnego. – Jeśli pytacie mnie, czy przekonałem prezydenta Putina, premiera Zubkowa czy wicepremiera Miedwiediewa do porzucenia tego projektu, odpowiem, że nie udało mi się tego uczynić – przyznał Tusk. Za to rosyjscy partnerzy próbowali przekonać polskiego premiera do poparcia gazociągu pod Bałtykiem. Premier Wiktor Zubkow zapewniał, że inwestycja ta nie ma zaszkodzić czyimkolwiek interesom. – Ten projekt może polepszyć sytuację Polski – przekonywał. I zapewnił, że Rosja jest obliczalnym partnerem i żadna z jej inwestycji nie ma na celu zachwiania poczucia bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Mimo dobrej atmosfery nie obyło się jednak bez nieprzyjemnego incydentu: Rosjanie usiłowali wyprosić z siedziby rządu dziennikarza „Gazety Wyborczej” Wacława Radziwinowicza. Miał on zakaz wjazdu na Białoruś, co automatycznie rozciąga się i na Rosję. Dopiero po interwencji strony polskiej Rosjanie zmienili jednak zdanie.
Z efektów wizyty ucieszyły się na pewno władze Zielonej Góry, która jak przed laty będzie gospodarzem Festiwalu Piosenki Radzieckiej (teraz Rosyjskiej). – Sami zabiegaliśmy, by premier poruszył ten temat. W ten sposób Zielona Góra może się przyczynić do poprawy stosunków z Rosją. To wielka szansa dla naszego miasta, o którym znowu zrobi się głośno. Liczymy na turystów i rosyjski kapitał – powiedział „Rz” zastępca prezydenta Zielonej Góry Dariusz Lesicki.