Kilkudziesięciu manifestantów, otoczonych przez setki policjantów, przeszło ulicami miasta, w którym odbyły się zimowe igrzyska w 1998 roku. Aresztowano 47-letniego mężczyznę podającego się za mnicha, u którego znaleziono krótki miecz.
Zaostrzone środki bezpieczeństwa towarzyszą sztafecie od momentu wylądowania samolotu ze zniczem na tokijskim lotnisku Haneda. Do Nagano, położonego 179 kilometrów od Tokio, znicz został przewieziony autobusem pod wzmocnioną eskortą policji. Władze Nagano zadecydowały, że w kluczowych punktach sztafetę będzie mogła obserwować tylko ograniczona liczba osób. – Na starcie i półmetku będą tylko ludzie związani z pekińskim Komitetem Olimpijskim oraz zaproszeni goście – powiedział Takuro Miyashita z magistratu Nagano. Na finiszu publika obejrzy sztafetę, ale zza wysokiego parkanu. – Podjęliśmy taką decyzję po konsultacji z policją – tłumaczy Miyashita.
Uczestników sztafety będzie pilnować 4 tys. policjantów, w tym oddziały do tłumienia zamieszek. Nie będzie za to chińskich ochroniarzy, którzy wywołali poruszenie w Europie, interweniując podczas protybetańskich protestów. Władze japońskie nie zgodziły się na ich udział w sztafecie w Nagano, zapewniając, że same sobie poradzą z protestami.