Premier Kanady Stephen Harper powiedział na zwołanej nagle konferencji prasowej, że szef dyplomacji podał się do dymisji. – Pan Bernier poinformował mnie, że zostawił tajne dokumenty w mało bezpiecznym miejscu. To poważny błąd – podkreślił i dodał, że „nie chodzi o prywatne życie ministra”. – Nieistotne, z kim minister umawia się na randki. Rzecz w tym, że złamane zostały zasady dotyczące tajnych dokumentów rządowych – przekonywał Harper.
Według politologów brakowało mu doświadczenia w sprawach zagranicznych i popełniał gafy
Wkrótce potem francuskojęzyczna telewizja TVA nadała wywiad z byłą ukochaną Berniera Julie Couillard. Kobieta wyjaśniła, że w kwietniu minister odwiedził ją, trzymając w ręku teczkę pełną tajnych materiałów. – Maxime przyszedł do mnie i zostawił te dokumenty – mówiła. Później skontaktowała się z prawnikiem, a ten zalecił jej, by oddała je władzom. Adwokat odniósł je do MSZ w ubiegłą niedzielę.
– Cała sprawa sama w sobie byłaby wystarczającym powodem do dymisji. Ale jest jeszcze wiele innych powodów – tłumaczy „Rzeczpospolitej” profesor Nelson Wiseman, politolog z Uniwersytetu Toronto. Jego zdaniem Bernier nie miał doświadczenia w sprawach zagranicznych. Został jednak nominowany, bo premier chciał wzmocnić Partię Konserwatywną w Quebecu, z którego minister pochodzi.
– Jako szef dyplomacji popełnił kilka poważnych gaf. Na przykład: wojska kanadyjskie są obecne w afgańskim Kandaharze i nasze władze usiłują dyskretnie przekonać rząd Afganistanu, by zdymisjonował skrajnie skorumpowanego gubernatora tej prowincji. Bernier ogłosił to publicznie, co zostało odebrane jako wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Afganistanu – dodaje Wiseman.