W Jenakijewie, rodzinnym mieście byłego premiera Wiktora Janukowycza, smutek mieszał się z uczuciem ulgi.
Tragedia dotknęła rodziny czterech górników, którzy zginęli w wyniku eksplozji metanu, do jakiej doszło w niedzielę nad ranem. Los kilku pozostaje nieznany. Pociechą jest to, że większość uwięzionych pod ziemią ma jednak szansę wrócić do domu.
– Bliscy górników od chwili katastrofy stale dyżurowali przy kopalni. Gdy usłyszeli, że w rejonie wybuchu ratownicy odnaleźli 21 żywych ludzi, poczuli ogromną ulgę – opowiada „Rzeczpospolitej” Roman Niedzielski, reporter telewizji ukraińskiej Inter, relacjonujący tamtejsze wydarzenia.
Ekipa ratownicza, która wczoraj wyciągnęła na powierzchnię 15 górników, w tym jedną kobietę (pielęgniarkę), mówi o prawdziwym cudzie.Eksplozja metanu była bowiem tak silna, że uszkodziła nawet zabudowania wokół kopalni. W siedzibie zarządu popękały szyby w oknach. Trzy pracownice, przebywające w pobliżu szybu górniczego, w którym wybuchł pożar, z oparzeniami trafiły do szpitala.
Krewni zaginionych górników nie mogli się doczekać informacji o losach bliskich. Wczoraj przerwali kordon ochroniarzy i wtargnęli do gabinetu szefa zakładu.