Morgan Tsvangirai - opozycyjny kandydat na prezydenta partii MDC - twierdzi, że on i jego współpracownicy żyją pod presją rządzącej partii. Coraz częściej dochodzi wobec nich do aktów przemocy. Zginęło już co najmniej 70 osób.
Przedstawiciele Unii Europejskiej, podczas dzisiejszego drugiego dnia szczytu w Brukseli, zagrozili, że jeśli sytuacja się nie zmieni, to nałożą stosowne sankcje wobec osób odpowiedzialnych za śmierć sprzymierzeńców opozycyjnej MDC.
Robert Mugabe twierdzi, że za zabójstwa współpracowników Tsvangiraiego odpowiedzialna jest opozycja, a on sam nie ma z tymi wydarzeniami nic wspólnego.
Zachód zarzuca Mugabemu autokratyczne metody rządzenia i doprowadzenie kraju do stanu katastrofy gospodarczej, przejawiającego się między innymi gigantyczną inflacją. Urzędujący prezydent twierdzi zaś, że kryzys spowodowany jest przez zachodnie sankcje.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Zimbabwe odbyła się 29 marca - opozycja uznała je za sfałszowane. Drugą turę zaplanowano na 27 czerwca. Jeśli Tsvangirai faktycznie zrezygnuje z ubiegania się o urząd, to Mugabe zostanie prezydentem kraju po raz szósty z rzędu.