O możliwej manipulacji jako pierwszy poinformował wczoraj CNN, którego reporterzy dotarli do niepublikowanych zdjęć z akcji. Widać na nich, że jeden z agentów miał na sobie opaskę z symbolem Czerwonego Krzyża. Być może właśnie dzięki temu zmylono strażników.
“Bardzo ubolewamy nad tym, co się stało” – powiedział w kilkanaście godzin później prezydent i szef kolumbijskiego rządu Aalvaro Uribe, przyznając, że doszło do poważnego nadużycia. Przeprosił też Międzynarodowy Czerwony Krzyż za incydent.
Zdaniem Marka Ellisa, dyrektora wykonawczego Międzynarodowego Stowarzyszenia Prawników (IBA), takie użycie symbolu Czerwonego Krzyża może być uznane za zbrodnię wojenną.
– Nie jestem przekonana, czy to zbrodnia. Można o niej mówić, gdy na danym terytorium toczy się wojna, a któraś ze stron używa tego symbolu dla zmylenia przeciwnika. W Kolumbii sytuacja jest bardziej skomplikowana – tłumaczy “Rz” dr Louise Arimatsu, znawczyni prawa konfliktów zbrojnych z London School of Economics.
– Wprowadzanie przeciwnika w błąd przy użyciu symbolu Czerwonego Krzyża może być dla nas niebezpieczne. Działamy w rejonach, w których toczą się konflikty zbrojne, i chroni nas wtedy tylko wizerunek Czerwonego Krzyża – wyjaśnia “Rz” Zoltan Toth z Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Budapeszcie. – Obie strony muszą honorować nasz symbol i ufać, że ci, którzy go noszą, są członkami Czerwonego Krzyża. W przeciwnym razie nasi ludzie będą w śmiertelnym niebezpieczeństwie.