Sprawę ujawniła w najnowszym raporcie izraelska grupa Lekarze na rzecz Praw Człowieka. Dokument zawiera złożone pod przysięgą relacje Palestyńczyków, którzy usiłowali wyjechać na leczenie do Izraela. Twierdzą oni, że na przejściu granicznym między Strefą Gazy a Izraelem zostali sprowadzeni do tajnych podziemnych pomieszczeń, gdzie próbowano ich zwerbować.
Podczas trwających po kilka godzin przesłuchań agenci mieli im grozić, że jeżeli odmówią współpracy, nie zostaną wpuszczeni do Izraela.– Masz raka – miał powiedzieć jednemu z Palestyńczyków izraelski agent. – Choroba niedługo pożre ci mózg. Chyba że nam pomożesz...
Według Lekarzy na rzecz Praw Człowieka w przypadku gdy Palestyńczycy odmawiali współpracy, rzeczywiście odsyłano ich z granicy. Organizacja wskazuje, że o ile w pierwszej połowie 2007 roku nie wpuszczono zaledwie 10 procent palestyńskich pacjentów, w pierwszej połowie 2008 roku odsetek ten wyniósł już 35 procent.
– To ociera się o zbrodnię wojenną. Konwencja genewska zabrania werbowania cywilów. Poza tym ludzie, którym odmawia się leczenia, bardzo cierpią i ich szanse na przeżycie maleją. Narusza to więc konwencję zabraniającą używania tortur – powiedziała „Rz” szefowa organizacji Lekarze na rzecz Praw Człowieka Hadas Ziw.
Izraelski rząd zareagował z oburzeniem na raport organizacji. – To nieprawda. Nie werbujemy palestyńskich pacjentów – powiedział „Rz” rzecznik Ministerstwa Obrony Szlomo Dror. – Coś takiego mogą wymyślić tylko ludzie, którzy nie mają pojęcia o pracy wywiadowczej. Każdy Palestyńczyk, który wraca z terapii w Izraelu, jest bowiem traktowany bardzo podejrzliwie. Jako agent jest bezużyteczny – dodał.Izraelczycy podkreślają, że obecnie w ich szpitalach leczy się około 10 tys. Palestyńczyków. Za usługi medyczne płacą połowę tego, co Izraelczycy. – Aby uniemożliwić terrorystom wykorzystanie wyjazdu na leczenie do dokonania ataku, przesłuchujemy część pacjentów. Ci, którzy są powiązani z ekstremistami, faktycznie nie są wpuszczani. Musimy chronić naszych obywateli – podkreślił Dror.