– Fakt, że zwolniono więźniów politycznych i pięć osób może ubiegać się o miejsce w parlamencie, niewiele znaczy. Nie możemy dziś powiedzieć, że na Białorusi doszło do poważnych zmian. Potrzebujemy zmian dogłębnych, a nie kosmetycznych i powierzchownych – mówił Kazulin na na wtorkowej konferencji prasowej w Brukseli.
Zgodził się, że Europa powinna otworzyć drzwi przed Białorusią. Ale jego zdaniem prezydent Aleksander Łukaszenko wykorzystuje Europę w „targach z Rosją”, by uzyskać jak najwyższą cenę za uznanie przez Mińsk Abchazji i Osetii Południowej.
Kazulin, który przyjechał do Brukseli na zaproszenie szefa delegacji Parlamentu Europejskiego ds. współpracy z Białorusią posła Jacka Protasiewicza, był do niedawna najsłynniejszym więźniem politycznym w swoim kraju. Do kolonii karnej trafił w lipcu 2006 roku skazany na pięć i pół roku pozbawienia wolności. Powód – zorganizowanie nielegalnej manifestacji w Mińsku w marcu 2006 roku, po wyborach prezydenckich, w których brał udział jako kandydat części opozycji. Po wypuszczeniu innych skazanych za działalność polityczną na zwolnienie Kazulina naciskała UE. Z kolonii karnej wyszedł 17 sierpnia.
– Wypowiedzi Aleksandra Kazulina wcale nie należy uważać za radykalne – powiedział „Rz” miński politolog Wiktor Czernow.
– Większość liderów opozycji mówi, że wybory będą niedemokratyczne, ale trzeba w nich uczestniczyć, by dotrzeć do wyborców i by móc stwierdzić, czy doszło do fałszerstw. Do bojkotu nawołują tylko Partia Konserwatywno-Chrześcijańska i Karta ’97 – dodał.