Wszystko wskazuje, że 50-letnia Liwni stanie na czele Kadimy i zostanie pierwszą kobietą premierem od czasów Goldy Meir, która rządziła w latach 1969 – 1974. Ale były minister obrony nie poddawał się do końca. – Poczekamy na wyniki. Zobaczycie, że wygram – odgrażał się wczoraj Szaul Mofaz.
Lider partii Ehud Olmert, na którym ciążą zarzuty korupcji, zapowiedział, że jest gotów oddać nie tylko władzę w partii, ale i stanowisko szefa rządu. Jego doradcy twierdzą, że zrobi to na początku października.
Nowy przywódca Kadimy, która jest największym ugrupowaniem w składającej się z czterech partii koalicji, będzie miał 42 dni na utworzenie rządu. Jeśli mu się to nie uda, w ciągu trzech miesięcy odbędą się wybory. Zdaniem analityków taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.
– Zwycięstwo Cipi Liwni będzie oznaczać poważne problemy z odtworzeniem koalicji. Wchodząca obecnie w jej skład ultrakonserwatywna partia Szas jest bardzo prosocjalna, a Liwni nie jest zwolenniczką państwa opiekuńczego – tłumaczy w rozmowie z „Rz” Icchak Klein, analityk z Israel Policy Centre w Jerozolimie.
Eksperci podkreślają, że dla ortodoksów trudne do zaakceptowania byłoby także to, że najważniejsze stanowisko w państwie miałaby objąć kobieta.