Rząd epatuje poczuciem sukcesu w związku z konkluzjami ostatniego szczytu Unii Europejskiej. Sukcesem jest odroczenie wprowadzenia horrendalnych zasad handlu emisjami CO2 do roku 2020. Do tego czasu polska energetyka będzie korzystała z darmowych licencji na emisję CO2, które mogą sięgać do 70 proc. emitowanego przez polskie elektrownie dwutlenku węgla. Ponadto, jako kraj, który już zapłacił wysoką cenę ograniczania produkcji przemysłowej w latach 90., będziemy mogli otrzymać dodatkowe wsparcie, które może sięgać 60 miliardów złotych w latach 2013 – 2020.
Cała operacja skończy się sukcesem pod dwoma trudnymi do spełnienia warunkami. Po pierwsze podarowany Polsce czas może się okazać zbyt krótki na konieczne zmiany w energetyce. Przechodzenie na energię atomową zapewne wywoła nerwowe reakcje sektora węglowego, który znajdzie się pod presją ograniczania wydobycia. Po drugie możliwości techniczne podwyższania efektywności spalania naszych elektrowni mają swoje ograniczenia.
Średnia efektywność polskich elektrowni to 36,5 proc. Średnia unijna to tylko 10 proc. więcej.
To, czy wyjdziemy obronną ręką z europejskiego systemu handlu emisjami CO2, zależy nie tylko od wynegocjowanych warunków prawnych i politycznych, ale także od naszej wytężonej pracy na rzecz reform w polskiej energetyce.
[srodtytul]Skuteczne weto[/srodtytul]